W cieniu Tatr. FIS Cup Zakopane 2022

Każdy, kto jeździ oglądać FIS Cup musi mieć w sobie coś ze skokowego szaleńca. Bo kto inny, z własnej i nie przymuszonej woli, chciałby spędzić sześć czy osiem godzin pod skocznią tylko po to, by przyglądać się występom ponad setki zawodników, którzy nawet nie pretendują do światowej czołówki?

29 i 30 stycznia chyba wszystkie oczy kibiców skoków narciarskich skierowane były na rywalizację w niemieckim Willingen, gdzie odbywały się ostatnie zawody Pucharu Świata przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie. Fanklubowi w poprzednich latach zdarzało się już tam podróżować (czasami mam wrażenie że to było w innym stuleciu 🙁 ), ale niestety w tym roku znowu okazało się to niemożliwe. Mimo pierwotnych planów, by zwyczajnie, jak co tydzień usiąść i kibicować przed telewizorem, zdecydowałam się wybrać na konkursy w ramach cyklu FIS Cup na Średniej Krokwi w Zakopanem. Pewnie wielu z Was pomyśli, że oszalałam, ale postaram się krótko opowiedzieć, dlaczego od czasu do czasu warto na własne oczy przyjrzeć się takiemu wydarzeniu.

Na Średniej Krokwi zaplanowane były zawody zarówno pań, jak i panów, co łącznie daje cztery konkursy. W zawodach cyklu FIS Cup nie organizuje się kwalifikacji, zatem udział w pierwszej serii biorą udział wszyscy zgłoszeni zawodnicy. Na liście startowej mężczyzn było 81. skoczków z trzynastu reprezentacji, a do konkursu kobiet zgłoszono 46 zawodniczek z jedenastu krajów. Nie da się zaprzeczyć, że czekała nas solidna dawka skoków narciarskich.

Średnia Krokiew w czasie skoku Kamili Karpiel
Średnia Krokiew w czasie skoku Kamili Karpiel

Polska wystawiła do konkursu aż 27 przedstawicieli, 19 skoczków i 8 skoczkiń. Wśród panów reprezentowali nas: Stanisław Majerczyk (nr startowy 1), Kacper Jarząbek (2), Klemens Staszel (3), Krzysztof Leja (4), Jakub Wisełka (5), Karol Niemczyk (6), Krzysztof Kieta (7), Jan Galica (8), Tymoteusz Amilkiewicz (9), Jarosław Krzak (35), Wiktor Szozda (50), Marcin Wróbel (57), Klemens Joniak (61), Szymon Jojko (64), Szymon Zapotoczny (66), Mateusz Gruszka (70), Arkadiusz Jojko (72), Adam Niżnik (73) i zamykający stawkę Jan Habdas z numerem 81. Większość tych zawodników znam np. z Mistrzostw Polski, ale nie będę ukrywać, że niektóre nazwiska ujrzałam po raz pierwszy w życiu, gdy spojrzałam w sobotę na listę startową. Nie ma się jednak co oszukiwać, bo wiem, że nie jestem dobrym przykładem – zgaduję, że dla przeciętnego kibica znajomo brzmi tylko kilka z nich i nic dziwnego. 🙂

Wiktor Szozda i Szymon Zapotoczny po skoku próbnym
Wiktor Szozda i Szymon Zapotoczny po skoku próbnym

W zawodach uczestniczyło 8 naszych reprezentantek: Joanna Szwab (nr startowy 3), Joanna Kil (6), Anna Twardosz (10), Zuzanna Rapacz (14), Sara Tajner (20), Pola Bełtowska (23), Natalia Słowik (25) oraz Kamila Karpiel (26). Dla niektórych z nich był to debiut na arenie międzynarodowej.

Anna Twardosz w drugiej serii konkursowej, fot. J. Malinowska
Anna Twardosz w drugiej serii konkursowej, fot. J. Malinowska/Sport w obiektywie

Zawody z cyklu FIS Cup, czyli trzeciego poziomu rozgrywek, są najlepszą okazją, by zobaczyć jak prezentuje się nasze zaplecze na tle rówieśników z zagranicy. I nawet jeśli wnioski nie są zbyt optymistyczne, to zdecydowanie poszerzają wiedzę na temat polskich skoków narciarskich.

Ze względu na specyfikę tego cyklu na belce startowej często możemy obserwować dosyć ciekawych zawodników – zarówno tych bardzo młodych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w zawodach międzynarodowych (najmłodsi startujący w Zakopanem urodzili się w 2006 roku!), jak i tych, z którzy wracają do zawodów niższej rangi na chwilę, aby poprawić formę i odbudować pewność siebie lub wrócić po kontuzji. Niektórym zawodnikom zdarza się utknąć w FIS Cupie na dłużej albo stale krążyć między konkursami drugiej i trzeciej rangi.

Luca Roth, fot. J. Malinowska/ Sport w obiektywie
Luca Roth, fot. J. Malinowska/ Sport w obiektywie

Niekiedy zdarzają się spektakularne awanse – najlepszym przykładem może być Daniel Huber, którego poznaliśmy na FIS Cup w Szczyrku w 2016 roku, a dziś jest podstawowym członkiem pierwszej kadry Austrii i jednym z pretendentów do zajmowania miejsc w czołówce, a może nawet i medali.

Tym razem na Średniej Krokwi w Zakopanem pojawiło się kilku zawodników, których mieliśmy okazję zobaczyć w Pucharze Świata. Najbardziej znanymi byli chyba Alex Insam z Włoch i Bor Pavlovcić ze Słowenii. Uważny kibic mógłby dostrzec również nazwiska Niemców: Felix Hofmann, Luka Roth i Moritz Baer pojawiali się okazjonalnie w ramach grup krajowych na niemieckich konkursach, np. na Turnieju Czterech Skoczni, a czasami brali udział także w innych zawodach Pucharu Świata.

Alex Insam, fot. J. Malinowska/ Sport w obiektywie
Alex Insam, fot. J. Malinowska/ Sport w obiektywie

Ciekawą sytuację mieliśmy wśród pań – startująca w Zakopanem (zresztą z powodzeniem 🙂 ) Austriaczka Sophie Sorschang, prosto z FIS Cup poleciała do Pekinu na Igrzyska Olimpijskie, gdyż została powołana w miejsce zawodniczek, które zostały wykluczone przez dodatni wynik testu na obecność koronawirusa.

Sophie Sorschang na FIS Cup w Zakopanem
Sophie Sorschang na FIS Cup w Zakopanem

Zawody niższego szczebla, ale już o charakterze międzypaństwowym, mogą być interesujące także z innej strony. Możemy sprawdzić na jakim poziomie prezentują się zaplecza krajów, które na co dzień niespecjalnie przebijają się w Pucharze Świata – Rumunii, Ukrainy, Kazachstanu, Estonii. Czasami przyjeżdżali Turcy, Szwedzi, Kanadyjczycy. Mówiąc nieładnie, FIS Cup to więc nie lada gratka dla wszystkich fanów skokowej „egzotyki”.

Denis Cwetkow z reprezentacji Ukrainy
Denis Cwetkow z reprezentacji Ukrainy

I wreszcie najważniejsze – rywalizacja sportowa. Kto oglądał, ten wie, że zawody niższej rangi, niekoniecznie oznaczają oddawanie krótszych skoków. Technika skoczków i skoczkiń, wiadomo, nie jest na poziomie Pucharu Świata, ale dla przeciętnego widza nie jest to łatwe do zauważenia. Zawody często są rozgrywane z wyższych belek startowych, dlatego startujący są w stanie osiągać odległości do jakich jesteśmy przyzwyczajeni na tego typu obiektach, a rywalizacja o zwycięstwo jest równie pasjonująca.

Szymon Jojko w czasie drugiej serii konkursowej
Szymon Jojko w czasie drugiej serii konkursowej

Warto jeszcze wspomnieć o atmosferze zawodów, które rozgrywane są w ciszy i spokoju, dzięki czemu można usłyszeć wybicie z progu, lądowanie i szelest zjazdu, a także podsłuchać reakcje zawodników i wskazówki trenerów. Zazwyczaj nie ma transmisji telewizyjnej, więc nikt nie musi się martwić, aby zmieścić się w ramówce. Tym razem było inaczej, gdyż przekaz z konkurów realizowała telewizja publiczna. Przez cały dzień zastanawiałam się kto te zakopiańskie zawody oglądał, skoro odbywały się o tej samej porze, co konkursy w Willingen.

David Haagen (z lewej) i Frantisek Holik (z prawej)
David Haagen (z lewej) i Frantisek Holik (z prawej)

Wśród panów najlepszy był Austriak Jonas Schuster, który po skokach na odległość 100,5 m oraz 96,5 m wyprzedził Niklasa Bachlingera i Marka Hafnara.

Niklas Bachlinger, Jonas Schuster i Mark Hafnar na podium
Niklas Bachlinger, Jonas Schuster i Mark Hafnar na podium

Do serii finałowej awansowało pięciu reprezentantów Polski: Jan Habdas zajął finalnie osiemnastą lokatę, co może być pewnym rozczarowaniem, biorąc pod uwagę wyniki Janka we wcześniejszych konkursach. Pozostała czwórka uplasowała się w trzeciej dziesiątce: Dwudziesty piąty był Klemens Joniak, dwudziesty siódmy Adam Niżnik, dwudziesty ósmy Szymon Jojko, a dwudziesty dziewiąty Jarosław Krzak.

Jan Galica w pierwszej serii konkursowej
Jan Galica w pierwszej serii konkursowej

Niestety niewiele lepiej zaprezentowały się Polki. Do finału awansowały tylko dwie: Anna Twardosz i Kamila Karpiel. Ania po pierwszym skoku miała miejsce w czołowej 10, ostatecznie zakończyła zawody na miejscu czternastym. Kamila Karpiel była 23. Najwyższe miejsce podium zajęła wspominana już Sophie Sorschang, reprezentująca Austrię. Drugie miejsce zajęła Taja Bodlaj, a trzecie Lara Malsiner.

Taja Bodlaj, Sophie Sorschang i Lara Malsiner na podium FIS Cup w Zakopanem
Taja Bodlaj, Sophie Sorschang i Lara Malsiner na podium FIS Cup w Zakopanem

Uwagę zwracały na pewno świetne skoki Słoweńców i Słowenek. Wśród kobiet, reprezentantki tego kraju zajęły cztery z sześciu czołowych miejsc. W finale konkursów mężczyzn oglądaliśmy ośmiu Słoweńców. Biorąc pod uwagę świetne wyniki także na innych poziomach rozgrywek, można się pokusić o stwierdzenie, że skoki w Słowenii przeżywają prawdziwy rozkwit.

Aljaz Osterc ze Słowenii
Aljaz Osterc ze Słowenii

Niestety, ani reprezentantom Polski nie dane było się zrewanżować, ani najlepszym zawodnikom w sobotę potwierdzić swojej formy, gdyż niedzielny konkurs nie odbył się ze względu na złe warunki atmosferyczne. Nieczęsto rywalizacja zostaje odwołana jeszcze nim reprezentacje zjawią się na miejscu. Tym razem jury zaoszczędziło nam bezcelowego wyczekiwania na rozpoczęcie konkursów, bo prognozy były naprawdę złe – przekonałam się o tym dobitnie, spędzając rekordowe pięć godzin w samochodzie, gdy wracałam do Krakowa.

Zwycięzca zawodów Jonas Schuster
Zwycięzca zawodów Jonas Schuster

Nie wiem, czy kogokolwiek przekonałam, że rywalizacja o puchar FIS jest warta uwagi. Pewnie sama nie byłabym skłonna, by przemierzać setki kilometrów, żeby ją obejrzeć na żywo. Cóż, nie ma się co oszukiwać, że to wydarzenie dla prawdziwych pasjonatów skoków narciarskich. Albo desperatów, którzy bardzo tęsknią za skocznią, a nie mają możliwości wybrać się nigdzie indziej. 🙂

Zdjęcia, jeśli nie wskazano inaczej, autorstwa Ewy Knap

Leave a Reply