Siedem myśli o… Titisee, ach Titisee

Miniony weekend w Titisee-Neustadt bardzo skłaniał do myślenia. Do tego stopnia, że – jak widać – potrzebowałam więcej czasu, aby te myśli sobie poukładać. A na dokładkę poświęciłam wczorajszy wieczór na odwiedzenie wystawy zdjęć Ewy Bilan-Stoch w Muzeum Sportu i Turystyki. Polecam!

Myśl pierwsza:

Nic nie poradzę, ale kiedy myślę o Titisee, mam uczucia ambiwalentne. Z jednej strony – jeszcze przed zawodami – spodziewam się wszystkiego najgorszego, tzn., że organizatorzy oświadczą, że warunki pogodowe są trudne, nie będzie chciało/opłacało się im naśnieżać Hochfirstschanze i ze smutnymi minami odwołają imprezę. Z drugiej jednak strony, kiedy już do tych konkursów dojdzie, to okazuje się, że impreza była super, gdyż Polakom z reguły idzie tam całkiem dobrze.

Dawid Kubacki na Hochfirstschanze, fot. Joanna Malinowska

Myśl druga

Tak a propos dobrego iścia, to chciałabym z ogromną satysfakcją przypomnieć, że na siedem serii skoków (nie licząc mixta), które odbyły się w weekend na skoczni w Titisee, Dawid Kubacki przegrał tylko jedną. I niech sobie trener Stoeckl opowiada cuda wianki o Halvorze i jego możliwościach, ale to nie zmienia faktu, że to, co Dawid ostatnie pokazał było dominacją i deklasacją. I to w najlepszym stylu. Trzymam mocno kciuki, oby mu tak zostało jak najdłużej. A już na pewno do marca.

Lider Pucharu Świata, Dawid Kubacki, fot. Joanna Malinowska

Myśl trzecia

A wracając do tej jedynej przegranej serii… Pech chciał, że była to akurat pierwsza seria konkursowa w piątek, która niestety zapamiętamy jako jedną z tych, w której karty rozdawała pogoda – po prostu w pewnym momencie (tak, klasycznie przed skokiem Kamila Stocha) wiatr wiejący do tej pory z grubsza równo, wziął i sobie ucichł na amen.

Podium piątkowych zawodów: Kubacki, Lanisek i Geiger, fot. Joanna Malinowska

Skutek był taki, że warunki wycięły kilku skoczków, którzy według wszystkich danych powinni byli znaleźć się w serii konkursowej. Czołówce – jak widać po wyniku Dawida – też wcale nie było łatwo, a jury… Jury przez bardzo długą nie robiło z tym nic. Wiatru nie ma, rozbieg krótki, kolejni zawodnicy lecą na stracenie i nic. Null. Zero reakcji. Powiecie, że są przeliczniki… Ale akurat w takich sytuacjach nawet one nie zdołają zrekompensować długości, a raczej krótkości skoku. Widać wyraźnie, że dzięki dodatkowym punktom miało być sprawiedliwie, a nie jest.

Pocieszać mogę się tylko tym, że bez przeliczników byłoby jeszcze gorzej.

Podium niedzielnych zawodów: Lanisek, Kubacki i Kraft, fot. Joanna Malinowska

Myśl czwarta

Nasza fanklubowa dewiza głosi, że jesteśmy z Dawidem „na dobre, na złe i na najlepsze”. Istniejemy już siedem lat i wiele widzieliśmy, więc możemy z doświadczenia powiedzieć, że nie ma dla fanklubowicza przyjemniejszych chwil niż poniedziałki po zwycięstwach (a zwłaszcza takich jak w Titisee). Człowiek chodzi po biurze, zbiera gratulacje i pęka z dumy, jakby to sam tak pięknie skakał!

Dawid Kubacki i gratulujący mu Piotr Żyła, fot. Joanna Malinowska

Myśl piąta

Kilka tygodni temu, a konkretnie na początku października, byłam w Klingenthal na finale Letniego Grand Prix i tam, oprócz indywidualnych konkursów damskich i męskich, odbył się także mixt. Niestety bez polskiej drużyny, ponieważ na miejsce dotarła tylko jedna zawodniczka. I powiem szczerze, że było to przykre uczucie – tak patrzeć jak wszystkie nacje skaczą sobie zgodnie, a naszej wśród nich ani widu, ani słuchu. Z tego też powodu ucieszyłam się, że w Titisee nasza drużyna wystartuje. Wynik był, jaki był, na lepszy niż siódme miejsce na razie nas nie stać, ale bardzo mi się podobało, że walczyli do ostatniego skoku.

Reprezentacja Austrii, zwycięzcy konkursu drużyn mieszanych, fot. Joanna Malinowska

Myśl szósta

Za to o wiele mniej podobały mi się nieprzyjemne fakty dotyczące damskiej ekipy, które wyszły na jaw już po mixście. Że zawodniczki, mają do siebie pretensje, kłócą się i nie znoszą do tego stopnia, że jeżdżą osobno na zawody, śpią osobno i nie są nawet skłonne do tego, aby stawić się w tym samym miejsu, o tym samym czasie na spotkanie z przełożonymi. Okropnie przykra sytuacja. I destrukcyjna, bo w takim klimacie nie da się zbudować nic trwałego i dobrej jakości. Nie ukrywam, że dziwi mnie bardzo bierność, z jaką przyglądają się temu panowie włodarze; kiedy jakaś klasa w szkole rozrabia, to dyrekcja raczej nie chowa głowy w piasek. Chyba że nikomu nie zależy. A szkoda, bo każdy zmarnowany miesiąc oddala nas coraz bardziej od światowej czołówki. I nie, nic nie wskazuje na to, aby kobiece skoki jako takie, miały przestać się rozwijać.

Dawid Kubacki i Nicole Konderla, fot. Joanna Malinowska

Myśl siódma

Nadchodzi Engelberg! Ciekawe, czy pokażą aniołka? 😀

 

Fotografia główna autorstwa Joanny Malinowskiej. Więcej zdjęć z Titisee- Neustadt tutaj.

Leave a Reply