Siedem myśli o… Engelberg czyli Anielska Góra
Za nami Engelberg, a przed nami Święta, Turniej Czterech Skoczni, Sylwester, Nowy Rok i Turniej Czterech Skoczni ponownie. Bardzo się cieszę na prawie wszystkie z tych wydarzeń – z wyjątkiem nowego roku i związanej z tym postępującej peselozy – ale to nie zwalnia przecież z myślenia. 🙂
Tak więc:
Myśl pierwsza:
W telewizji pokazali aniołka! Wiele osób podobno uważa, że ujęcia z wyciętym w drewnie aniołkiem lub przez wyciętego w drewnie aniołka, są kiczowate i już dawno zrobiły się nudne, ale ja mam do nich sentyment i zawsze na nie czekam.
Myśl druga
W czasach, kiedy na początku sezonu Polakom bardzo nie szło, wszyscy czekali na zawody na Gross-Titlis–Schanze, która ponoć miała jakąś mityczną moc konweniującą z czymś tam u naszych skoczków i cudownym sposobem przywracała im formę. Szczerze mnie to dziwiło, bo pamiętam tylko jeden przypadek, kiedy zawody w Engelbergu rzeczywiście okazały się dla nas momentem przełomowym.
W 2012 roku Polacy zaczęli sezon od spektakularnej klapy w Ruce – w konkursie drużynowym po fatalnych skokach zajęli ostatnie miejsce, a w indywidualnym tylko Dawid Kubacki dostał się do serii finałowej – a w Engelbergu jakby się przebudzili. I to do tego stopnia, że Kamil Stoch stanął na podium, a Dawid Kubacki po raz pierwszy w karierze wbił się do pierwszej dziesiątki. Potem było już lepiej i zakończyło się medalem MŚ w Val di Fiemme i 3. miejscem Kamila w klasyfikacji generalnej PŚ.
W późniejszych latach szwajcarskie odrodzenie kadry już się nie powtórzyło i pozostało tylko pobożnym życzeniem dziennikarzy i działaczy.
Myśl trzecia
Przez wiele lat Dawid Kubacki miał bardzo skomplikowaną relację ze skocznią na Anielskiej Górze. Zdarzało mu się, i to nawet dosyć często, nie awansować do drugiej serii, a 5. pozycja była najwyższą, jaką na niej zajął (2018). W tym roku Gross–Titlis–Schanze nie miała szans. Dawid wziął ją szturmem i za jednym, a raczej dwoma zamachami nadrobił wszystkie dotychczasowe zaległości. 😊
Myśl czwarta
Stara prawda, że w przewidywaniu wyników zawodów nie należy sugerować się treningami, kwalifikacjami i seriami próbnymi, w Engelbergu przypomniała o sobie bardzo dobitnie. Tu i ówdzie już zaczęły podnosić się głosy, że Dawid nie poradzi już sobie ani z Laniskiem, ani z Granerudem.
A tu surprise! 😊
Swoją drogę, zastanawiam się, co się dzieje z Halvorem. Dwa lata temu lał wszystkich i nie przeszkadzał mu w tym żaden stres. Teraz zachowuje się, jakby zżerała go presja dorównania tamtemu sobie.
Myśl piąta
17. grudnia obchodziliśmy siedmiolecie powstania Fanklubu. Jesteśmy z Dawidem „na dobre, na złe i na najlepsze.” I właśnie to „najlepsze” – dwa podia w Engelbergu – były dla nas najwspanialszym prezentem rocznicowym. 😊
Myśl szósta
Mam coraz większą ochotę wybrać się do Engelbergu. Może za rok?
Myśl siódma
Do Świąt zostały tylko cztery dni. Życzę Wam więc radości, spokoju, hojnego Mikołaja. I niech Aniołki będą z Wami!
Fotografia główna autorstwa Joanny Malinowskiej. Więcej zdjęć z Engelbergu można znaleźć tutaj.