Siedem myśli o… Engelberg czyli Anielska Góra

Za nami Engelberg, a przed nami Święta, Turniej Czterech Skoczni, Sylwester, Nowy Rok i Turniej Czterech Skoczni ponownie. Bardzo się cieszę na prawie wszystkie z tych wydarzeń – z wyjątkiem nowego roku i związanej z tym postępującej peselozy – ale to nie zwalnia przecież z myślenia. 🙂

Tak więc:

Myśl pierwsza:

W telewizji pokazali aniołka! Wiele osób podobno uważa, że ujęcia z wyciętym w drewnie aniołkiem lub przez wyciętego w drewnie aniołka, są kiczowate i już dawno zrobiły się nudne, ale ja mam do nich sentyment i zawsze na nie czekam.

Aniołek z Engelbergu w obiektywie Joanny Malinowskiej/ Sport w obiektywie

Myśl druga

W czasach, kiedy na początku sezonu Polakom bardzo nie szło, wszyscy czekali na zawody na Gross-Titlis–Schanze, która ponoć miała jakąś mityczną moc konweniującą z czymś tam u naszych skoczków i cudownym sposobem przywracała im formę. Szczerze mnie to dziwiło, bo pamiętam tylko jeden przypadek, kiedy zawody w Engelbergu rzeczywiście okazały się dla nas momentem przełomowym.

Reprezentacja Polski w Engelbergu, fot. Joanna Malinowska

W 2012 roku Polacy zaczęli sezon od spektakularnej klapy w Ruce – w konkursie drużynowym po fatalnych skokach zajęli ostatnie miejsce, a w indywidualnym tylko Dawid Kubacki dostał się do serii finałowej – a w Engelbergu jakby się przebudzili. I to do tego stopnia, że Kamil Stoch stanął na podium, a Dawid Kubacki po raz pierwszy w karierze wbił się do pierwszej dziesiątki. Potem było już lepiej i zakończyło się medalem MŚ w Val di Fiemme i 3. miejscem Kamila w klasyfikacji generalnej PŚ.

W późniejszych latach szwajcarskie odrodzenie kadry już się nie powtórzyło i pozostało tylko pobożnym życzeniem dziennikarzy i działaczy.

Gross–Titlis–Schanze, fot. Joanna Malinowska

Myśl trzecia

Przez wiele lat Dawid Kubacki miał bardzo skomplikowaną relację ze skocznią na Anielskiej Górze. Zdarzało mu się, i to nawet dosyć często, nie awansować do drugiej serii, a 5. pozycja była najwyższą, jaką na niej zajął (2018). W tym roku Gross–Titlis–Schanze nie miała szans. Dawid wziął ją szturmem i za jednym, a raczej dwoma zamachami nadrobił wszystkie dotychczasowe zaległości. 😊

Dawid Kubacki na tle Gross–Titlis–Schanze, fot. Joanna Malinowska

Myśl czwarta

Stara prawda, że w przewidywaniu wyników zawodów nie należy sugerować się treningami, kwalifikacjami i seriami próbnymi, w Engelbergu przypomniała o sobie bardzo dobitnie. Tu i ówdzie już zaczęły podnosić się głosy, że Dawid nie poradzi już sobie ani z Laniskiem, ani z Granerudem.

Sobotnie podium w Engelbergu: Kubacki, Lanisek, Żyła, fot. Joanna Malinowska

A tu surprise! 😊

Niedzielne podium w Engelbergu: Fettner, Kubacki, Lanisek, fot. Joanna Malinowska

Swoją drogę, zastanawiam się, co się dzieje z Halvorem. Dwa lata temu lał wszystkich i nie przeszkadzał mu w tym żaden stres. Teraz zachowuje się, jakby zżerała go presja dorównania tamtemu sobie.

Myśl piąta

17. grudnia obchodziliśmy siedmiolecie powstania Fanklubu. Jesteśmy z Dawidem „na dobre, na złe i na najlepsze.” I właśnie to „najlepsze” – dwa podia w Engelbergu – były dla nas najwspanialszym prezentem rocznicowym. 😊

Dawid Kubacki i Piotr Żyła, fot. Joanna Malinowska

Myśl szósta

Mam coraz większą ochotę wybrać się do Engelbergu. Może za rok?

Widoki w Engelbergu, fot. Joanna Malinowska

Myśl siódma

Do Świąt zostały tylko cztery dni. Życzę Wam więc radości, spokoju, hojnego Mikołaja. I niech Aniołki będą z Wami!

 

Fotografia główna autorstwa Joanny Malinowskiej. Więcej zdjęć z Engelbergu można znaleźć tutaj.

Leave a Reply