Podsumowanie sezonu 2015/2016 czyli fanklubowy słownik vol. 1
P jak podsumowanie
Nie będę oryginalna, przytaczając stwierdzenie, że czas pędzi w tempie wręcz zastraszającym. Ot, wydawałoby się, że sezon zakończył się zaledwie chwilę temu, a tu okazuje się, że choć wiosna wciąż nie może się zdecydować, czy przyjść na dobre, czy wrócić za góry i lasy, to od zawodów w Planicy minęły już dwa miesiące. Chyba nadeszła więc pora, aby wreszcie zabrać się za dawno obiecane podsumowanie minionego sezonu. Jednak od razu zastrzegam, że nie będę wdawać się tu w analizy całego cyklu Pucharu Świata, ani wyników polskiej kadry, ani nawet indywidualnych dokonań Dawida Kubackiego. Tym razem mam zamiar skupić się wyłącznie na powstaniu i początkach działalności Fanklubu. Na tym, co w ciągu minionych miesięcy udało nam się wspólnie wymyślić, zaplanować i osiągnąć.
I jak idea
Już dawno temu zdołałam się przekonać, że najlepsze pomysły przychodzą do głowy wtedy, kiedy nikt absolutnie ich się nie spodziewa. Oczywiście tak też było z Fanklubem. Wspominałyśmy o tym wielokrotnie przy różnych okazjach, więc pozwolę sobie tylko krótko przypomnieć.
Styczeń 2015. Zakopane. Wspólny wypad na zawody Pucharu Świata. Noc po konkursie drużynowym. Kilkugodzinna dyskusja na temat skoków ogólnie, a polskich skoczków w szczególności. I propozycja, która padła zupełnym przypadkiem i ciut żartem, ale trafiła na niezwykle podatny grunt. Szybko wykiełkowała i rosła, rosła, rosła. Aż wyrosła na tyle, że należało wreszcie się wziąć i coś konkretnego z nią zrobić.
R jak realizacja
Skoro mówimy o pomysłach, to koniecznie należy wspomnieć, że większość z nich umiera śmiercią naturalną, ponieważ ich realizacja na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwa, a na rzut drugi mało kto się decyduje. 🙂 Prawdopodobnie, gdyby idea Fanklubu zaświtała w głowach osobom mniej upartym, mniej doświadczonym w różnorakich bojach ze światem albo bardziej nieśmiałym, pewnie stałaby się kolejnym kamieniem brukującym piekielne trakty.
Ale, jakimś dziwnym zrządzeniem losu, trafiło na nas. A my, przekorne Wiedźmy, zadałyśmy sobie tylko dwa pytania.
Pierwsze – czy naprawdę chcemy założyć Dawidowi fanklub?
Chciałyśmy i co więcej, miałyśmy pełną świadomość, że to zadanie na lata.
I drugie – czy jest coś, co może nam przeszkodzić we wcielaniu pomysłu w życie?
Oczywiście, że było.
LGP Wisła 2015 – Dawid i jego (przyszły) Fanklub (fot. J. Malinowska)
D jak Dawid
Dawid Kubacki mógł najzwyczajniej w świecie nie wyrazić zgody na podjęcie przez nas jakichkolwiek działań. W końcu znał nas tylko odrobinę i tylko przez Internet, aczkolwiek prezent, który dostał na 25. urodziny mógł dać mu wstępny obraz naszych możliwości. 😛
Do tej pory nie mamy pojęcia, co sobie właściwie myślał, kiedy przed konkursem drużynowym Letniej Grand Prix w Wiśle – w zawrotnym tempie i ogromnym skrócie – przedstawiałyśmy mu swój pomysł. Wcale nie wyglądał na zaskoczonego (choć twierdzi, że podobno był 🙂 ), a kiedy zakończyłyśmy wywody, spokojnie stwierdził, że nie widzi przeszkód. O ile uzyskamy zgodę jeszcze jednej osoby…
E jak Evenement Team
No właśnie, kategoryczne veto mogła nam postawić Ewa Bilan-Stoch, menadżerka Dawida i szefowa Evenement Skijumping Team, która wiedziała o nas jeszcze mniej, niż sam główny zainteresowany. Dlatego uznałyśmy, że najlepiej będzie przestawić się jej osobiście: w końcu w robieniu pierwszego wrażenia mamy niezłą wprawę. 😛 Dopchałyśmy się do niej jeszcze w Wiśle, po zakończeniu konkursu indywidualnego (tego, który Dawid wygrał), wyjaśniłyśmy kim jesteśmy i co mamy zamiar zrobić. A potem… Potem nastąpiła wymiana oficjalnych maili zawierających plany, pomysły i konkretne rozwiązania. I wreszcie dostałyśmy to wyczekiwanie zielone światło – mogłyśmy zacząć skakać w nieznane.
A jaki z tego wszystkiego wypływa morał?
Osiąganie celów wcale nie jest takie trudne, jakby mogło się w pierwszej chwili wydawać. Najważniejsze, to wiedzieć, czego się chce. I w decydujących chwilach strach i obawy schować do kieszeni.
H jak helikoptery
Mam dziwne przypuszczenia graniczące z pewnością, że Fanklub nie mógłby istnieć bez helikopterów.
No dobrze, ale skąd one w ogóle się wzięły?
Otóż stąd, że kilka lat temu obejrzałyśmy w Internecie długi wywiad, którego Dawid udzielił dziennikarzom Przeglądu Sportowego w Predazzo, następnego dnia po pierwszym konkursie Mistrzostw Świata. Bardzo ciekawie opowiadał o swojej pasji modelarskiej i właśnie o helikopterach.
Od tamtej chwili śmigłowce zaczęły nierozerwalnie kojarzyć się nam z nim. I pewnie tak zostanie już na zawsze.
L jak logo
Nic więc dziwnego, że kiedy tylko wypłynął temat naszego logo, od razu wiedziałyśmy, że koniecznie muszą znaleźć się w nim dwa elementy – skoczek i helikopter.
Nasza niezawodna graficzka Maja (której z tego miejsca jeszcze raz ogromnie dziękujemy) spokojnie przyjęła do wiadomości te wytyczne, trochę pomyślała, ciut pokombinowała i już za drugim podejściem trafiła z projektem w dziesiątkę.
Naprawdę lubimy nasze logo i podejrzewamy, że nigdy nam się nie znudzi. Poza tym z przyjemnością obserwujemy, że i u innych osób wzbudza ono bardzo pozytywne emocje. I tylko jeden człowiek – redaktor największego skokowego portalu w Polsce – uznał, że właśnie z powodu rysunkowego helikopterka nie należy traktować nas poważnie. 😛
Dla przypomnienia – tak wygląda nasze logo
K jak kolory
Dyskusja o wyborze fanklubowych kolorów trwała kilka dni i – z racji naszych służbowych rozjazdów – objęła swoim zasięgiem dwa kontynenty. W tym Szaflary. 🙂
Rozważaliśmy wszystkie plusy i minusy różnych odcieni żółci, zieleni i błękitów. Wreszcie nasza wiceprezes Ewa, na którą kazachstański klimat wpłynął niezwykle twórczo, zaproponowała granat. I wtedy wszystko momentalnie wskoczyło na swoje miejsce, a barwy uzupełniające, czyli biel i czerwień stały się oczywistością.
Jak zapewne zdążyliście zauważyć, nasze logo ma dwie wersje kolorystyczne. Do obu jesteśmy tak samo przywiązane i obie równie często nam się przydają.
F jak Fanpage
Fanpage na Facebooku – zdecydowanie nasz główny kanał komunikacyjny – wystartował dokładnie 20 listopada 2015 roku. W fińskiej Ruce skoczkowie szykowali się do pierwszego konkursu Pucharu Świata (który ostatecznie wcale się nie odbył), a my dwie (tj. Ewa i ja), pokonując onieśmielenie i nagłą pustkę w głowach, próbowałyśmy napisać pierwszy post. Dokładnie pamiętam jak mocno trzęsły mi się wtedy ręce, a w głowie tłukła mi się myśl – „chwyci, czy nie chwyci?”
Chwyciło. Może dlatego, że piszemy szczerze. Nikogo nie udajemy i jesteśmy, jakie jesteśmy. Z jednej strony w miarę konkretne, ale z drugiej nieźle zakręcone. 😛
W ciągu czterech miesięcy polubiło nas 1300 osób. Uważamy, że jak na stronę, która startowała praktycznie od zera, osiągnęłyśmy ogromny sukces, ale mamy nadzieję, że z każdym kolejnym sezonem będzie coraz lepiej.
T jak Twitter
Konto na Twitterze powstało dokładnie tego samego dnia, co fanpage. Jednak o ile na Facebooku przeważnie udzielamy się we dwie (jedna pisze, druga sprawdza i na odwrót – wszystko zależy od tego, która ma akurat czas lub wenę), Twitter jest wyłącznym królestwem Ewy, która nie dość, że lubi to medium, to jeszcze (chyba jako jedyna z nas 😉 ) radzi sobie z tak krótką formą wypowiedzi jaką jest tweet.
Na Twitterze zamieszczamy różne informacje, także te, które nie mieszczą się na fanpage’u.
Obecnie obserwuje nas ponad 130 osób i wszystko wskazuje na to, że wciąż notujemy tendencję wzrostową.
O jak organizacja
Założenie fanklubu, który funkcjonowałby wyłącznie na portalach społecznościowych nie jest sprawą szczególnie skomplikowaną. Jednak jeśli ktoś chce rozwinąć działalność, która byłaby nie tylko oficjalna, ale do tego miała jeszcze osobowość prawną, sprawy nieco się komplikują.
Jeśli chodzi o nas, to od samego początku miałyśmy taki plan, aby wszystko było jak najbardziej serio i dawało nam różne możliwości manewru. Postanowiłyśmy więc założyć stowarzyszenie, które realizowałoby swoje cele statutowe m.in. przez prowadzenie Fanklubu Dawida.
Znalezienie piętnastu osób, zebranie ich razem, przygotowanie wymaganych dokumentów, wycieczki do sądu i z powrotem, wprowadzanie wymaganych poprawek, kolejne zgromadzenia, szaleńcze wyścigi z czasem i biegi na pocztę (nieprzekraczalne terminy!) – myślę, że spokojnie mogłabym przerobić całą tę historię na niezły dreszczowiec.
Wreszcie udało się, dotarłyśmy do celu. 17 grudnia 2015 roku Stowarzyszenie Gramy Fair zostało zarejestrowane przez Sąd Rejonowy dla miasta stołecznego Warszawy.
U jak uchwała
Pierwsza uchwała nowo powstałego Stowarzyszenia dotyczyła oczywiście powołania Oficjalnego Fanklubu Dawida Kubackiego.
Zarząd przyjął ją jednogłośnie, a następnie elegancko wydrukował, podpisał, podstemplował, oprawił w ramkę i podczas zawodów Pucharu Świata w Zakopanem, wręczył Dawidowi.
No cóż, może i ta uchwała nie jest tak cenna jak konkursowe dyplomy, ale – w przeciwieństwie do nich – w Polsce raczej unikalna. 😛
C jak członkowie
Na początku było nas pięć. Jednak gdy Fanklub zyskał osobowość prawną, mogłyśmy zacząć przyjmowanie kolejnych członków. Na pierwszą chętną (brawo, Kasia!) czekałyśmy zaledwie kilka dni, niedługo po niej pojawiły się kolejne i obecnie nasza grupa liczy kilkanaście osób.
I nie, wcale nie jesteśmy kuzynkami Dawida. Nie mieszkamy też w Szaflarach. Ani nawet w Zakopanem. (Sorry, ale właśnie tego typu odpowiedzi udzielamy bardzo często 🙂 ).
Fanklub na szczycie świata (fot. E. Bilan-Stoch)
G jak grupa zamknięta
Fanklub dorobił się oczywiście swojego miejsca w sieci, gdzie zarejestrowani członkowie mogą porozmawiać ze sobą, powymieniać się doświadczeniami, podzielić informacjami, zorganizować to i owo oraz poumawiać się na wspólne wyjazdy i spotkania. Tym miejscem jest specjalna zamknięta grupa na Facebooku.
S jak strona internetowa
Pierwotnie zamierzałyśmy uruchomić stronę dokładnie w dniu rozpoczęcia sezonu 2015/2016. Okazało się jednak, że nie jest to wcale takie proste. Rzeczona strona wymaga bowiem nie tylko domeny, hostingu i projektu, ale także porządnych zdjęć i tekstów zawierających konkretne informacje. A my, w większości zaplanowanych działów, mogłyśmy napisać tylko tyle, że konkrety pojawią się wkrótce, po zarejestrowaniu Stowarzyszenia.
Dlatego też przesunęłyśmy datę premiery na styczeń i nasza www.kubackiteam.pl pojawiła się w sieci tuż przed konkursem w Zakopanem. Za jej wygląd i kwestie administracyjne odpowiada Noemi (dziękujemy!), większość zdjęć otrzymałyśmy od Ewy Bilan-Stoch (dziękujemy!), a teksty to już w stu procentach nasza robota.
W pierwszym miesiącu istnienia strona zaliczyła około trzech tysięcy odsłon, w kolejnych liczba nieco spadła, ale wzrasta zawsze, kiedy w dziale „Aktualności” pojawiają się nowe teksty.
A jak artykuły
Dawid pierwszy raz przyznał się do nas publicznie w jednym z wywiadów udzielonych tuż po konkursie w Zakopanem. Poskutkowało to pewnym poruszeniem wśród członków starożytnej loży trolli-szyderców na jednym z branżowych portali i niespodzianką w postaci artykułu na portalu drugim. Później poszło już szybko – udzieliłyśmy paru wywiadów, które zostały opublikowane, przygotowałyśmy notkę prasową, która zawisła w kilku miejscach i chyba można powiedzieć, że obecnie nie jesteśmy już tak anonimowe jak na początku.
K jak konkursy
Wcześniej nie zdawałyśmy sobie sprawy, jak trudnym zadaniem jest wymyślenie dobrego konkursu. A co dopiero kilku! Zwłaszcza takich, które mają być ani za łatwe, ani za trudne. I na dodatek jeszcze różnić się od siebie.
Na szczęście jakoś nam się udało. Były więc zadania wymagające i szybkości, i wiedzy. Był typer i konkurs plastyczny.
Szczerze mówiąc, najwięcej obaw wzbudził w nas ten ostatni. Nagrodę przygotowałyśmy naprawdę atrakcyjną, ale i tak obawiałyśmy się, że nie będzie zainteresowania. Rzeczywiście, przez kilka pierwszych dni nie przychodziło nic, ale im bardziej zbliżał się termin końcowy, tym więcej prac lądowało w naszej skrzynce. W sumie dotarło ich prawie dwadzieścia i pięcioosobowe jury naprawdę miało co robić – tu chciałybyśmy szczególnie pochwalić Dawida, który objawił nam się jako wybitny talent sędziowski. 🙂
Obecnie mamy mały przestój, ale wielkimi krokami zbliża się LGP, więc już teraz zaczynamy obmyślać nowe zadania. Dlatego bądźcie czujni, kolejny konkurs może rozpocząć się w każdej chwili. 🙂
Wielki Konkurs „Dawid” – rysunek najmłodszej Uczestniczki
W jak wyjazdy
Bycie kibicem skoków narciarskich wiąże się oczywiście z wyjazdami. Jednak kiedy prowadzi się fanklub, liczba konkursów i imprez, na które chciałoby się i należało wybrać wzrasta w zastraszającym tempie. Na szczęście lubimy podróżować i mamy w tym sporą wprawę.
Tyle że wyprawy fanklubowe znacznie różnią się od rodzinnych wycieczek, samotnych wypadów i służbowych delegacji. Zaryzykuję stwierdzenie, że wymagają o wiele dokładniejszych przygotowań. Przede wszystkim trzeba się dokładnie policzyć, a potem znaleźć sensowny hotel, najlepiej w pobliżu skoczni, który pomieści wszystkie zainteresowane osoby. Następnie kupić bilety i zrobić listę niezbędnych rzeczy (Baner! U kogo tym razem jest baner?!). A na koniec zsynchronizować środki lokomocji, przybywające z różnych części kraju.
Radzimy sobie, bo na szczęście jesteśmy zdolne i każda z nas w czymś się specjalizuje. 😛 Jedna świetnie namierza hotele, druga kupuje bilety i ma genialną tabelkę w Excelu do rozliczania wspólnych wydatków, trzecia zawsze znajdzie drogę do celu, a czwarta wszędzie wlezie i ma na drugie „kierownik wycieczki”. 😛
Poza tym, kiedy jesteśmy wszystkie razem, mamy wyjątkowe szczęście do przygód i dlatego zawsze żałujemy, że wyjazd trwał tak krótko. Na szczęście ostatnimi czasy, kiedy kończy się jeden, na horyzoncie natychmiast pojawia się kolejny. Zakopane, Wisła, Zakopane, znowu Wisła i jeszcze do kompletu Szczecin.
A dokąd pojedziemy w następnym sezonie? Na pewno do Zakopanego (jeśli PŚ tam się odbędzie 😛 ) i do Wisły. Znając też naszą umiejętność podejmowania błyskawicznych decyzji w środku nocy, mam też pewne podejrzenia, że tych wypraw będzie jeszcze więcej.
B jak baner
Czasem mam wrażenie, że nasz baner to zupełnie osobny byt, który żyje własnym życiem i sam podejmuje decyzje. 😛
Przede wszystkim od początku chciał wyglądać dokładnie tak, jak wygląda. Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że już po tym, gdy znalazłam i ugadałam drukarnię, która miała wykonać go nam na tkaninie flagowej, najzwyczajniej w świecie z a p o m n i a ł a m potwierdzić zamówienie?! Na dwa dni przed wyjazdem groziło nam to, że podczas konkursów w Zakopanem będziemy sobie machać co najwyżej szalikami. Na szczęście inna drukarnia podjęła się ekspresowego zadania. I baner jest, jaki jest. Wydrukowany na materiale banerowym.
Cóż, może i zamarza, ale na pewno nie moknie. A poza tym z przyjemnością jeździ w różne miejsca, a potem sobie wisi i elegancko WYGLĄDA. Ostatnio, podczas Meczu Gwiazd w Szczecinie, zaprzyjaźnił się z banerem Fanklubu Kamila Stocha. Bardzo nas to cieszy, bo zapewne spotkają się jeszcze nie jeden raz. 🙂
(U-a-ha, Fankluby dwa! Z banerami… 🙂 ) – Izba Pamięci Pogoni Szczecin, przed Meczem Gwiazd 2016 (fot. K. Karolak)
N jak nasi przyjaciele
No dobrze, w końcu trzeba to powiedzieć wprost. Fanklub Dawida, to nie tylko my – Zarząd i Członkowie. Fanklub Dawida, to także nasi przyjaciele i sympatycy, którzy bezinteresownie służą radą i pomocą. Cierpliwie pomagają zakładać stowarzyszenie, tłumaczą, w jaki sposób załatwić zawiłe formalne sprawy, podsyłają zdjęcia i podrzucają informacje, jadą zakupić w OBI trzymetrowe kije, a potem namawiają kierowcę, aby zapakował je do Polskiego Busa. Pomagają wieszać baner na zawodach (i nawet nie gubią sznurków!) i chyłkiem przemycają prezenty dla Dawida.
Tym wszystkim Pomocnym Osobom bardzo, ale to bardzo dziękujemy. 🙂
J jak jutro
Bardzo często zastanawiamy się, co właściwie przyniesie nam jutro?
Mamy nadzieję, że same dobre rzeczy. Świetne skoki i udane starty Dawida. Większą możliwość wyjazdów na konkursy – nie tylko na terenie Polski, ale także za granicę. Nowych członków, którzy będą chcieli kontynuować z nami budowę tego, co zaczęłyśmy. I pewnie jeszcze mnóstwo niespodzianek.
Naprawdę nie możemy się tego doczekać. 🙂
Z jak zaproszenie
No właśnie, zapraszamy Was niezmiennie.
Na fanpage, na Twittera, na stronę. I oczywiście do Fanklubu.
IŻ
Fotografia główna, J. Malinowska