Podróż po jeden uśmiech. FIS Cup w Szczyrku

To nie był pierwszy raz, gdy o drugiej w nocy dostałam od koleżanki wiadomość o treści: „A może pojedziemy na skoki?”, dlatego specjalnie się nie zdziwiłam. Tym bardziej, że takich propozycji nie trzeba mi dwa razy powtarzać! W końcu my, dziewczyny z Fanklubu Dawida, jesteśmy mistrzyniami w podejmowaniu błyskawicznych decyzji. 😉

Tym razem też się nie wahałam. No, bo właściwie czemu nie miałabym pojechać? Zapowiadała się ładna pogoda. Na weekend nie planowałam niczego, czego nie można by przełożyć. Nigdy jeszcze nie byłam ani na zawodach z cyklu FIS Cup, ani nawet w Szczyrku. Skocznia Skalite znajduje się wprawdzie dalej od Krakowa niż Wielka Krokiew czy Wisła-Malinka, ale przecież to nie jest Szczecin. Dwie godziny do Bielska-Białej i później przesiadka na autobus do Szczyrku. Piątkowe zajęcia udało się tak ułożyć, że na miejscu byłyśmy już późnym popołudniem. A gdy wreszcie na własne oczy zobaczyłam kompleks Skalite, już widziałam, że to był świetny pomysł. Dzięki, Asia!

FIS Cup, czyli trzecia liga

FIS Cup to zawody najniższej rangi wśród tych organizowanych przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS). Przeznaczone są dla zawodników, którzy nie mieszczą się w składach reprezentacji na zawody Pucharu Świata/Letniej Grand Prix i Pucharu Kontynentalnego. Cykl jest rozgrywany od sezonu 2005/2006, a od 2012/2013 organizuje się także konkursy kobiet. Na podium klasyfikacji generalnej FIS Cup stawali zawodnicy skaczący później w najwyższej lidze, np. Gregor Schlierenzauer, Cene Prevc, Markus Eisenbichler, Marco Grigoli i Pascal Egloff, w tym także czterech Polaków: Wojciech Skupień, Łukasz Rutkowski oraz Andrzej Stękała i Przemysław Kantyka. W ubiegłym roku w kategorii kobiet zwyciężyła Kinga Rajda.

Żeby zaliczyć zawody do klasyfikacji generalnej, na starcie muszą stanąć przedstawiciele przynajmniej pięciu krajów. Każda reprezentacja ma prawo wystawić dziesięciu zawodników, a gospodarze mogą dodatkowo powołać tzw. grupę narodową, czyli kolejnych dziesięciu. Startujący muszą być zarejestrowani w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, czyli posiadać tzw. FIS Code. W pierwszej serii skaczą wszyscy zgłoszeni, a do drugiej awansuje trzydziestu najlepszych. Punktację liczy się w taki sam sposób, jak w zawodach Pucharu Świata, czyli za pierwsze miejsce przyznaje się 100 punktów, za drugie 80, za trzecie 60. itd. Zwycięzcą całego cyklu zostaje ten, kto zgromadzi największą liczbę punktów w sezonie letnim i zimowym łącznie.

02. Didl

Thomas Diethart

Dobrze, ale czy warto w ogóle interesować się zawodami FIS Cup? Na 105 skoczków zgłoszonych do konkursu mężczyzn znałyśmy niespełna trzydziestu (w tym czterech reprezentantów Kazachstanu, których nie kojarzy chyba nikt oprócz mnie 😉 ). Wprawdzie pojawili się też skoczkowie, którzy pretendują (albo pretendowali) do Pucharu Świata – na belce zasiadł nawet Thomas Diethart, zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni – jednak, gdy spojrzeć na całokształt, to trudno stwierdzić, że obsada konkursu była bardzo mocna. No i brakowało Dawida Kubackiego. Mimo to, ani przez chwilę, nie żałowałyśmy tej szalonej podróży. Z kilku powodów.

Polska młodzież

Po pierwsze, w Szczyrku mogliśmy oglądać aż dwudziestosześcioosobową reprezentację Polski. W zawodach w komplecie wzięły udział kadry B i C, kadra kobiet oraz liczni zawodnicy na co dzień trenujący w klubach. Zadaniem bardziej doświadczonych kadrowiczów było przede wszystkim zdobywanie punktów, pozwalających na uzyskanie dodatkowego miejsca w Pucharze Kontynentalnym. Trenujący poza kadrami chcieli udowodnić, że także na nich można liczyć. Dla najmłodszych skoczków, była to niekiedy pierwsza okazja do zetknięcia się z międzynarodową konkurencją.

Oczywiście, mamy dopiero początek lata, zawodnicy są na różnych etapach cyklu treningowego, więc niekoniecznie musimy przywiązywać się do długości skoków i wyników. Chociaż wiadomo, że zawsze miło, gdy nasi reprezentanci (i reprezentantki) latają daleko. Najlepiej najdalej ze wszystkich. 🙂

11. Podium pań

Podium Pań

Z największym zainteresowaniem śledziłam starty juniorów. Pamiętałam ich nazwiska jeszcze z Lotos Cup i innych konkursów dziecięcych. Niektórych widziałam na Mistrzostwach Polski w Wiśle. A mimo to zaskoczyło mnie, że tak wyrośli. 🙂 15-letni Patryk Hutyra – urodzony w roku 2001 i najmłodszy z naszej męskiej drużyny – w sobotę, w debiucie, zdobył pierwszy punkt, dający mu prawo startu w Pucharze Kontynentalnym. Zapunktował także Bartosz Czyż, niedawno powołany przez Macieja Maciusiaka do Kadry Juniorów. W pierwszej dziesiątce pierwszego konkursu znalazł się Dominik Kastelik. Warto wspomnieć, że to już jego kolejne punkty w tym sezonie – tydzień wcześniej w jednym z konkursów w Villach nasz junior zajął miejsce 11. Niewiele do awansu do drugiej serii zabrakło w sobotę Tomaszowi Pilchowi, który po skoku na 85,8 metra był 33. W niedzielę czterdziesty był Dawid Jarząbek. Dzień wcześniej zajął miejsce 47., ale w niektórych skokach treningowych uzyskiwał zdecydowanie dłuższe odległości, które dawały mu miejsca nawet w pierwszej dziesiątce. Teraz będę czekać z niecierpliwością, kiedy młodych polskich zawodników zobaczę w Pucharze Kontynentalnym, a później Pucharze Świata.

03. Polacy

Trener Maciej Maciusiak, Jan Ziobro i Bartłomiej Kłusek

Po drugie, miałam wreszcie okazję zobaczyć na własne oczy konkurs pań. Ucieszyłam się tym bardziej, że wystartowało w nim aż sześć Polek. Oprócz Magdy Pałasz i Joanny Szwab, które w ogóle należały do najbardziej doświadczonych zawodniczek, pojawiły się nasze cztery juniorki: Ania Twardosz, Kamila Karpiel, Joanna Kil i oczywiście Kinga Rajda. Przyjemnie było patrzeć, jak to Polka oddaje najdłuższe skoki, a później bić brawo, gdy staje na najwyższym stopniu podium. Mimo zwycięstwa Kinga ciągle nie jest zadowolona ze swoich prób. Bo mogło być lepiej i dalej. Bo wie, że potrafi więcej. I ten grymas naszej skoczkini po każdym skoku utkwi mi w pamięci najmocniej. Mam wrażenie, że dobrze rokuje na przyszłość.

04. Rajda

Kinga Rajda

Nadzieje i powroty

A raczej nadzieje na powroty. 🙂 FIS Cup to nie tylko zawody dla młodziutkich zawodników, którzy po raz pierwszy stają do rywalizacji z rówieśnikami z zagranicy, ale także okazja dla bardziej doświadczonych skoczków wracających do rywalizacji po kontuzjach i obniżkach formy.

Z tego powodu na skoczni Skalite mogliśmy spotkać siedmioosobową drużynę Włochów. Nowa kadra Łukasza Kruczka była jedyną spośród bardziej znanych reprezentacji, która stawiła się w Szczyrku w niemal najmocniejszym składzie. Trener wspominał w wywiadach, że dla najstarszych  – Sebastiana Colloredo i Davide Bresadoli – FIS Cup to zbyt niska ranga zawodów, w końcu już tydzień wcześniej w Kranju udowodnili, że bez problemów mogą rywalizować w Pucharze Kontynentalnym. Ja cieszyłem się z ich startu – mocno trzymam kciuki, żeby pod okiem polskiego szkoleniowca wrócili do dobrego skakania i mogli urozmaicać czołową trzydziestkę Pucharu Świata.

05-1. Dublet Wlochow

Sebastian Colloredo, Davide Bresadola i Janni Reisenauer

Włosi mogli uznać start za udany. W sobotę wygrali w dublecie, a oprócz wyżej wspomnianej dwójki, punktowali jeszcze Daniele Varesco i Federico Cecon. Również w niedzielę w czołowej trzydziestce znalazła się czwórka podopiecznych Kruczka. Colloredo nie zakwalifikował się do finału, ale w zamian na 21. miejscu zameldował się Roberto Dellasega. Poza tym, wszyscy Włosi byli bardzo sympatyczni, a Davide Bresadola – podwójny zwycięzca – okazał się niezwykle fotogeniczny. 😉

05-2. Kask Delasegi

Davide Bresadola i jego piękny kask 🙂

Z zainteresowaniem śledziłam też Finów, którzy już od kilku sezonów próbują wrócić do światowej czołówki. W Szczyrku oczywiście nie zobaczyliśmy pierwszej kadry, tylko młodych zawodników, ale ich wyniki mogą dawać pewną nadzieję no to, że i dla fińskich skoków przyjdą w końcu lepsze czasy. W pierwszym konkursie Niko Kytoesaho sklasyfikowany został na szóstym miejscu, w drugim siódmy był Andreas Alamommo. Obaj wyprzedzili kilku naszych kadrowiczów.

06. Niko

Niko Kytoesaho

Największym rozczarowaniem był dla mnie jednak start reprezentantów Kazachstanu. Tak się złożyło, że od pewnego czasu śledzę rozwój skoków w tym dalekim kraju, a przygotowując się do napisania artykułu na naszą stronę internetową, czytałam wiele wywiadów, analiz i opinii na kazachstańskich stronach. Jakże się ucieszyłam, że prawie wszyscy zawodnicy z młodego pokolenia (oprócz najlepszych Muminowa i Sokolenki), którzy są uznawani w Kazachstanie za bardzo utalentowanych i perspektywicznych, znaleźli się na liście startowej zawodów! W konkursie pań wystartowała również ich najzdolniejsza skoczkini – 15-letnia Walentina Sderżikowa. No i niestety na starcie swój występ zakończyli. 🙁 Najwyższe miejsca zajmował 17-letni Sergiej Tkaczenko, ale i tak daleko mu było do awansu do serii finałowej. Reszcie nie udało się zmieścić w pierwszej sześćdziesiątce, a ja zrozumiałam, że przed kazachskimi skokami jeszcze naprawdę długa droga.

Następcy Kaarela Nurmsalu

I nie mam na myśli tylko Estończyków, choć ci pojawili się w Szczyrku w sześcioosobowym składzie. Punktował tylko jeden – Kevin Maltsev, który w drugim konkursie zajął 27. miejsce (po pierwszym skoku na 103 metry był nawet 12). Pozostali niestety zajmowali lokaty w siódmej, ósmej i dziewiątej dziesiątce. Warto dodać, że wszyscy ci zawodnicy w czasie czerwcowego konkursu w Otepää z okazji dnia św. Jana przegrali z nietrenującym już Kaarelem Nurmsalu. Drugi był wtedy Artti Aigro, który w Szczyrku zajmował miejsca 78. i 55. Nurmsalu w czerwcu wygrał z nim tylko nieznacznie, co pokazuje, jak dalekie są jego rekreacyjne skoki od poziomu międzynarodowego oraz w ogóle jak wiele tracą zawodnicy z Estonii do światowej czołówki. Reprezentację zasiliły jeszcze dwie dziewczyny: 15-letnia Annemarii Bendi i oraz niespełna 14-letnia Triinu Hausenberg, które w Szczyrku debiutowały na zawodach międzynarodowych. Mimo wielkiego sentymentu do Estonii, nie odważę się wyrokować, czy któryś z tych zawodników będzie mógł w najbliższym czasie z powodzeniem startować w zawodach wyższej rangi.

07. Hausenberg

Triinu Hausenberg z Estonii

Na skoczni Skalite mogliśmy oglądać przedstawicieli kilku krajów, uznawanych w skokach narciarskich za „egzotyczne”. Mimo że próby były krótkie, a miejsca dosyć odległe, to sama ich obecność warta jest wspomnienia, bo daje nadzieję, że w przyszłości skoki narciarskie także i tam staną się bardziej popularne.

Oglądaliśmy występy Larsa Antonissena, jedynego Holendra, który pojawia się obecnie na arenie międzynarodowej. W sobotę był 59., a w niedzielę 76. Wystartowali również reprezentanci Rumunii. W pierwszych zawodach cała szóstka uplasowała się w dziewiątej i dziesiątej dziesiątce. W niedzielę 15-letniemu Hunorowi Farkasowi niewiele zabrakło do awansu do drugiej serii – wspólnie z Sebastianem Colloredo zajął 31. miejsce. W konkursie dziewcząt Diana Tranbitas zajęła 9. i 14., a niespełna 13-letnia Daria Chindris 18. i 17. pozycję. Warto dodać, że wszyscy zawodnicy wchodzący w skład rumuńskiej drużyny są jeszcze bardzo młodzi, urodzili się w latach 2000-2003. Do najmłodszych startujących zawodników należał Sam Bolton, reprezentujący Wielką Brytanię. 13-latek zajął 92 i 98 miejsce. Wcześniej startował w Villach, a w zimie rywalizował z Kubą Kotem w Whistler Olympic Park. Mogliśmy również kibicować skromnej reprezentacji Łotwy. Zarówno Sarlote Skele, jak i Kristaps Nezhborts zajmowali miejsca pod koniec stawki.

08. Kristaps Nezhborts Latvia

Kristaps Nezhborts z Łotwy

Kwintesencja skoków

Zawody FIS Cup są w pewien sposób niezwykłe. Brakuje w nich rozmachu, przede wszystkim organizacyjnego, konkursów Pucharu Świata – nie ma ochroniarzy, barierek oddzielających sportowców od kibiców, nie ma tłumu dziennikarzy, ani telewizji. Nie ma czasu antenowego, dlatego jedna tura może trwać prawie dwie godziny, a cały konkurs wraz z seriami treningowymi … sześć. 🙂

09. Fanklub

Nie ma też zbyt wielu kibiców. Zwykle przychodzą ci, którzy akurat spędzają wakacje w Szczyrku. Idąc na skocznię, mija się rozgrzewających się zawodników. Czasem trzeba kopnąć piłkę w ich stronę, bo za daleko poleciała. Zaraz po skoku niektórzy przebierają się i siadają na trybunach, tuż obok widzów. Można zwyczajnie podejść i porozmawiać. Chyba że akurat na obiekcie pojawi się kolonia. 🙂 Dzieciaki w kolorowych czapeczkach natychmiast obstępują każdego zawodnika, który po lądowaniu schodzi z zeskoku i nie ma możliwości uwolnić się od nich bez pamiątkowych zdjęć i autografów. Chyba że uda się umknąć bokiem do szatni i przebrać. W końcu skoczek bez kombinezonu i kasku, to żaden skoczek! 😉 W ten sposób Stefan Hula mógł stać sobie z boku, przez nikogo nie niepokojony, w czasie, gdy dzieci próbowały wytłumaczyć któremuś z Kazachów czy Estończyków, gdzie koniecznie musi się podpisać. 🙂

W czasie FIS Cup nie korzysta się również z przeliczników wiatru. Z jednej strony pozwala to wrócić do starej zasady, że wygrywa ten, kto skoczy najdalej, ale z drugiej – przy ponad setce zawodników – nie ma możliwości, aby wszyscy skakali w podobnych warunkach. A to, że na wiatr nie zwracamy uwagi, oczywiście nie znaczy, że go wcale nie ma. Przekonał się o tym między innymi Sebastian Colloredo, który w sobotę był drugi, a w niedzielę nie awansował do drugiej serii.

Moja szalona podróż zakończyła się w niedzielę wieczorem. Wyliczyłam czas w taki sposób, aby dotrzeć do domu na finał Euro. 🙂 Jeszcze w autobusie, nim zdążyłam sprawdzić wyjściowe jedenastki Francji i Portugalii, przyszła mi do głowy myśl, że tyle się wydarzyło między przedostatnim a ostatnim meczem, a ja chyba nie mogłam wymyślić lepszego sposobu spędzenia tych dwóch dni.

10. Podium

Krzysztof Miętus, Davide Bersadola i Janni Reisenauer

Słońce, świeże powietrze, trochę deszczu (ale wcale nie za dużo), a przede wszystkim skoki narciarskie w przemiłej atmosferze. Mimo że niska ranga zawodów, mimo że bez światowej czołówki i bez Dawida Kubackiego (wiem, że nasza obecność dała niektórym nadzieję, że Dawid w Szczyrku będzie skakał – pozdrawiamy!), to jednak warto było przyjechać, choćby po to, by uśmiechnąć się na widok skoczni, zadowolonych zawodników, radosnego Bresadoli i Polaków na podium. I zgadywać, kto najprędzej wystartuje w Pucharze Świata. Hmm? Może Janni Reisenauer? 🙂

eka

Wszystkie zdjęcia są autorstwa Joanny Malinowskiej.

Leave a Reply