Najlepszy najgorszy weekend. PŚ Kulm 2023
Chyba wszyscy miłośnicy skoków narciarskich kochają loty narciarskie. W skoczni mamuciej jest coś majestatycznego, budzącego podziw, ale i respekt. Dla nas, zwykłych śmiertelników, pokonywanie ponad dwustu metrów w powietrzu wydaje się czymś nieosiągalnym, fascynującym. Dlatego uważam, że kibic, który chciałby zobaczyć w życiu tylko jedne zawody na żywo, zdecydowanie powinien wybrać loty narciarskie.
Dawno nie było takich wyjazdów! Pobudka o świcie, zapakowanie po dach bagażnika mojego niewielkiego auta walizkami, torbami, torebeczkami, plecakami, a potem wielogodzinna podróż do celu. Podobno droga mija szybciej w miłym towarzystwie – i chyba to prawda, bo nie dłużyło się ani trochę: fanklubowa muzyczna playlista, krótkie i długie opowieści, wspominki dawnych przygód, a w międzyczasie ubywające kilometry czeskich i austriackich autostrad, mnóstwo tuneli przewiercających masywne góry (jakże oni je tam wywiercili?), prószący śnieg i już byliśmy na miejscu.
Bad Mitterndorf przywitało nas mgłą i mrozem. Niestety nie udało się nam dojechać na tyle wcześnie, by zobaczyć kwalifikacje, ale mieliśmy możliwość uczestniczyć w uroczystym przywitaniu drużyn na scenie w samym centrum miasteczka.
Na scenę wywoływano kolejno wszystkie reprezentacje, które witane były przez zgromadzonych gromkimi brawami.
Z niektórymi zawodnikami zamieniono kilka słów, niestety najciekawsze konwersacje były prowadzone po niemiecku. Cóż, po raz kolejny pokarały nas zaniedbania w nauce języka Goethego i Svena Hannawalda. Z całej rozmowy zrozumieliśmy tylko tyle, że Andi Wellinger wskazał, że najpiękniejszy w niemieckiej drużynie jest Pius Paschke!
W sobotę wreszcie udaliśmy się na skocznię. Dwie uczestniczki naszej wyprawy po raz pierwszy widziały na własne oczy skocznię mamucią! Obie przyznały, że obiekt wzbudza respekt, a wrażenie jest zupełnie inne niż na ekranie telewizora.
Loty na Kulm są wyjątkowe, nie tylko ze względu na osiągane odległości, ale także na specyfikę tej skoczni – zawodnicy lecą bardzo nisko nad zeskokiem, niekiedy widz ma wrażenie, że niemal już ocierają się nartami a zeskok, a następnie w ułamku sekundy są w stanie złapać lekki podmuch wiatru i polecieć w dół jeszcze kilkanaście metrów. Niesamowite!
Pierwszy z konkursów indywidualnych był bardzo interesujący, mimo że kibic biało-czerwonych – rozpieszczony ostatnimi seriami znakomitych wyników Dawida Kubackiego – mógł się czuć nieco rozczarowany. Pierwszy skok Dawidowi nie wyszedł, niestety, odległość na 194,5 metra pozwoliła mu wywalczyć piętnaste miejsce.
W czołówce zastąpił go natomiast Piotr Żyła, który po skoku na 233,5 metra zajmował miejsce czwarte. Już po pierwszej serii prowadził Halvor Egnar Granerud, który poszybował najdalej.
W serii finałowej Kubacki pofrunął na 230,5 metra, co ostatecznie pozwoliło mu awansować na dziesiąte miejsce w konkursie, ale to niestety nie pozwoliło obronić pozycji lidera w klasyfikacji generalnej, bo Ganerud po skoku na odległość 231 metra wygrał konkurs i zgarnął 100 punktów.
Do końca o miejsce na podium walczył Piotr Żyła, ale Polak finalnie był czwarty. Druga pozycja została zarezerwowana dla Stefana Krafta, a trzecie miejsce na podium zajął Domen Prevc.
Więcej zdjęć z sobotniego konkursu:
[wonderplugin_gallery id=”46″]
Drugi konkurs również nie był szczęśliwy dla polskiej drużyny. Dawid Kubacki wypadł z czołowej dziesiątki zawodów i ukończył zawody na miejscu czternastym. Drugie zwycięstwo Graneruda sprawiło, że tymczasowy lider klasyfikacji generalnej powiększył swoją przewagę nad Polakiem do 112 punktów.
Niestety w niedzielę ponownie nie znalazło się miejsca na podium dla żadnego z biało-czerwonych. Najwyżej z naszej drużyny uplasował się Piotrek Żyła, który był szósty. Podium uzupełnili Timi Zajc i Stefan Kraft.
Warto dodać, że w trakcie konkursu znakomitym skokiem na odległość 210 metrów popisał się reprezentant Ukrainy, Jewhen Marusiak, który awansował do serii finałowej konkursu i finalnie zajął 26. miejsce, będąc pierwszym punktującym w Pucharze Świata Ukraińcem od 2010 roku.
Cóż, takie są skoki, a zwłaszcza loty narciarskie. Małe błędy nagle stają się wielkie, można wiele zyskać, ale i wiele stracić. Polacy weekendu na Kulm z pewnością nie mogli zaliczyć do udanych, ale i takie konkursy są potrzebne. Skocznie mamucie, jak nic innego, uczą pokory.
Więcej zdjęć z niedzielnego konkursu:
[wonderplugin_gallery id=”47″]
My nie traciliśmy dobrego nastroju. Wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcia na skoczni z Dawidem. Nie był zmartwiony. W wywiadach potwierdzał, że jest pewny swojej formy, wie na co go stać i z pewnością nie zamierza się poddawać. A my będziemy mu kibicować, bo co może być fajniejszego, niż trzymanie kciuków w czasie rywalizacji o Puchar Świata?
Nasz entuzjazm udzielał się ludziom wokoło. Do naszego Fanklubu chciała się zapisać niemal cała familia Stefana Krafta!
Pogoda w niedzielę była znakomita. Zawsze powtarzam, że słońce zupełnie zmienia Bad Mitterndorf. Całą sobotę żałowałam, że okolica nie pokazuje nam się w pełnej krasie. A tu już od wczesnego niedzielnego poranka wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Wokół skoczni wyrosły góry! Żal było nie korzystać z pogody, dlatego przed zawodami odwiedziliśmy bajkowe jezioro Grundlsee, znajdujące się w odległości około 20 minut od skoczni. Jeśli kiedyś będziecie mieć okazję, wybierzcie się tam koniecznie!
Finalnie postanowiliśmy, że za rok musimy pod Kulm wrócić. Okazja będzie wyśmienita, bo za rok odbędą się na tej skoczni Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich.
I choć nie był to najlepszy weekend dla polskich skoczków, to musimy przyznać, że my bawiliśmy się na tym wyjeździe znakomicie!