Druga Strona Medalu, odc. 10: Gdy gaśnie płomień
Za nami niezwykle długi i wyczerpujący (często nie tylko dla zawodników, ale i dla nas, kibiców) sezon olimpijski. Tygodnie po jego zakończeniu to zawsze czas ogłaszania przykrych decyzji o zmianach na stanowiskach trenerskich i zakończeniu karier naszych ulubionych zawodników. I choć wiele z nich podejmowane jest z całkowicie słusznych powodów, które nie mają nic wspólnego z żadnymi trudnościami psychicznymi, to nierzadko tego rodzaju kroki wynikają z przeżywania syndromu wypalenia zawodowego. Jest to z pewnością jeden z najgorętszych tematów w psychologii sportu (i nie tylko) i to właśnie tą niezwykle ważną kwestią zajmiemy się na koniec sezonu.
Jak wspomniałam, wypalenie to problem, który dotyczy nie tylko sportowców. Możemy o nim mówić właściwie w każdym zawodzie, a zwłaszcza w tych, które wymagają intensywnego kontaktu z ludźmi i częstego regulowania własnych emocji w pracy. Wśród profesji najbardziej narażonych na tę przypadłość znajdują się lekarze, pielęgniarki, nauczyciele, a także… psychologowie!
Niezależnie od tego, czy mowa o sportowcach, czy przedstawicielach innych zawodów, wyróżniamy trzy podstawowe elementy syndromu wypalenia. Pierwszym z nich jest wyczerpanie emocjonalne, czyli po prostu uczucie braku energii i wewnętrznej pustki. Drugim składnikiem jest depersonalizacja, określana jako wzrost cynizmu, obniżenie wrażliwości i empatii wobec innych oraz problemy z określeniem swojej tożsamości, uczucie bezosobowości, bezduszności. Ostatni aspekt to obniżenie oceny dokonań, a zatem po prostu przekonanie, że to, co robimy w pracy nie ma sensu, że nasz czas i wysiłek idą na marne i nie przynoszą żadnych istotnych efektów.
W sporcie jako objawy wypalenia wymienia się wycofanie z – do tej pory lubianych – czynności związanych z treningami i zawodami; zarówno w sensie psychicznym, emocjonalnym, jak i czasem nawet fizycznym. Mówiąc prościej: zawodnik wkłada mniej energii i wysiłku w to, co robi, działaniom tym towarzyszy mniejsze skupienie i zaangażowanie, a czasem dochodzi nawet do całkowitego zaprzestania wywiązywania się ze sportowych obowiązków.
Osoba taka w ogóle wykazuje mniejsze zainteresowanie sportem, osiąga wyniki słabsze od spodziewanych, ma problemy z realizacją celów, nie dostrzega sensu w wykonywaniu swoich dotychczasowych zadań. Pojawia się wiele negatywnych emocji od przygnębienia aż do złości. Oprócz tego naukowcy zwracają uwagę, że tym stanom towarzyszą także inne problemy natury psychicznej, jak obniżone poczucie pewności siebie, poczucie izolacji od innych i bycia przez nich niezrozumianym, przekonanie, że nasz wkład w wyniki zespołu jest nieistotny, pomijalny lub że nasza ciężka, wartościowa praca pozostaje niedoceniona przez drużynę czy trenera. Jednym z kluczowych objawów wypalenia w sporcie jest też przekonanie, że kariera nie rozwija się tak, jak powinna i poczucie bezsilności wobec tej sytuacji.
Wiemy już mniej więcej, na czy polega syndrom wypalenia, czas więc zająć się kolejną ważną kwestią – skąd biorą się te wszystkie przykre objawy i negatywne myśli? Oczywiście, jak to w psychologii bywa, przyczyny mogą być różne. Często powodem jest odczuwanie ciągłego stresu związanego ze sportem, ten zaś może wynikać z presji nakładanej samemu sobie lub pochodzącej z otoczenia – trenerów, mediów, kibiców, rodziny itd.
Inną częstą przyczyną jest przetrenowanie. To w sporcie niezwykle ważny termin, oznaczający negatywne zmiany psychiczne i fizyczne, które powstają w wyniku połączenia przesadnych obciążeń treningowych z brakiem odpoczynku. Konsekwencją są gorsze wyniki, trudności w dalszym prowadzeniu treningu, a nawet właśnie wypalenie. Zauważcie więc, jak ciekawa jest to sytuacja: w sporcie złe dobranie ćwiczeń w sensie czysto fizycznym, może skutkować poważnymi problemami natury psychicznej!
Jednak do wypalenia mogą prowadzić także zupełnie pozasportowe czynniki, jak na przykład osobiste relacje z trenerem czy przytłoczenie innymi obowiązkami. Badania wskazują chociażby, że wśród szkoleniowców to kobiety wykazują wyższy poziom emocjonalnego wyczerpania i spadku osiągnięć, ponieważ mają większe trudności z pogodzeniem ról zawodowych z życiem rodzinnym.
Ale wróćmy jeszcze do samych sportowców. W ich przypadku rozwój wypalenia zawodowego przebiega (przynajmniej w teorii) następująco: fizyczne i emocjonalne wyczerpanie związane ze wspomnianym stresem i obciążeniami treningowymi prowadzi do obniżenia osiągnięć (trudno, by zmęczony zawodnik dawał z siebie wszystko!), a z kolei te słabe wyniki powodują obniżenie osobistego znaczenia sportu (“staram się tak bardzo i nic z tego nie wychodzi, to wszystko jest głupie i bez sensu!”).
Wspomnijmy jeszcze krótko o tym, co może stać się z zawodnikiem wypalonym, który nie otrzyma odpowiedniej pomocy. Szybkie reagowanie na wczesne objawy jest bowiem ważne nie tylko dla utrzymania stabilnej sportowej kariery, ale także dla zdrowia i życia zawodnika. Konsekwencjami wypalenia mogą być bowiem kolejne poważne problemy jak depresja czy nadużywanie leków.
Jak zatem można interweniować? Oczywiście kluczowe jest zwrócenie uwagi na wczesne objawy, niedopuszczenie do tego, by sytuacja nadmiernie się rozwinęła i zawodnik np. całkowicie zrezygnował z treningów. Optymalne jest, jak zawsze, zapobieganie problemom, a nie ich leczenie. Dobrą strategią jest angażowanie sportowca w podejmowanie decyzji dotyczących planu treningowego i startowego – poczucie kontroli jest w każdym zawodzie niezwykle istotne. Podobnie jak sprawna organizacja czasu, także wolnego oraz jakość wypoczynku. Co z tego, że będziemy mieli chwilę dla siebie, jeśli zupełnie nie wykorzystamy jej na prawdziwy relaks?
Istotne jest także, by sztab szkoleniowy zwracał uwagę na potrzeby zawodnika i jego samopoczucie – czasem plany należy zmienić po prostu po to, żeby się samemu nie wykończyć emocjonalnie! Treningi i zawody powinny być źródłem przyjemnych, wartościowych doznań. Jeżeli nie sprawiają frajdy – to już pierwszy znak, że być może dzieje się coś złego. Sport nie może też stanowić całego życia zawodnika. Jak we wszystkim, trzeba zachowywać równowagę. Bardzo ważne są inne hobby, życie rodzinne i towarzyskie. To ostatnie ma nawet podwójną wartość, bowiem silne wsparcie społeczne samo w sobie stanowi mocny bufor przeciw wypaleniu!
Było już parę zdań o wypaleniu zawodowym wśród trenerów, ale to także ważny aspekt, więc zanim zaczniemy powoli zmierzać w kierunku podsumowania dzisiejszego tekstu, poświęcę tej sprawie jeszcze jeden akapit. Jak pewnie się domyślacie, sprawa jest o tyle poważna, że przeżywający wypalenie zawodowe trener źle działa na cały zespół. Tacy szkoleniowcy mniej angażują się w trening, udzielają swoim podopiecznym słabszego wsparcia i mniejszej ilości pozytywnych informacji zwrotnych, często są wycofani i pobłażliwi. Wniosek – o trenerów także trzeba dbać! Jak być może pamiętacie z lutowego tekstu przedolimpijskiego – około 30% interwencji psychologów w trakcie Igrzysk dotyczyło właśnie potrzeb trenerów.
Na koniec jeszcze kilka słów o innej grupie, która często jest narażona na wypalenie, choć pewnie nie jest pierwszą, która przychodzi nam w tym kontekście do głowy. Mowa o najmłodszych adeptach sportu. Z wypaleniem, niestety, często spotykamy się także wśród dzieci, trenujących już poważnie i niemalże “zawodowo”.
Dzieci są szczególnie podatne na wypalenie, kiedy trenują dyscypliny o tak zwanej wczesnej specjalizacji, czyli te, w których w bardzo młodym wieku przechodzi się od treningu ogólnorozwojowego do szlifowania konkretnych elementów technicznych. Dobrym przykładem jest tu gimnastyka, ale także nasze skoki narciarskie. Problematyczny jest również wysoki stopień sformalizowania dziecięcych rozgrywek, czyli organizowanie ich na kształ lig dorosłych, co często wiąże się z ignorowaniem specyficznych potrzeb małych sportowców oraz z ogromną intensywnością startów w zawodach. Wypaleniu sprzyjają także wysokie koszta uprawiania sportu przez dziecko. Jeśli rodzice i klub muszą wiele zainwestować w rozwój sportowej pasji, nierzadko mamy do czynienia z wysokimi oczekiwaniami “zwrotu” tych nakładów, co oczywiście oznacza dodatkową presję odczuwaną przez dziecko.
Oprócz takich nacisków, istnieje jeszcze kilka innych “czerwonych flag”, które powinny wzbudzać czujność rodziców oraz pracujących z dzieckiem dorosłych. Niektóre z nich są bardzo podobne, jak wczesne oznaki możliwego rozwoju wypalenia u dorosłych – zawsze niebezpieczny jest moment, gdy trening przestaje sprawiać radość, a mały sportowiec narzeka, unika wysiłku i treningów.
Podobnie niebezpieczne jest odchylenie w drugą stronę i przetrenowanie się. Jeśli dziecko trenuje codziennie, ustala sobie dodatkowe zadania ponad wymagania trenera, sprawie także należy się przyjrzeć. Często wiąże się to ze skłonnościami do perfekcjonizmu, w jego niedobrym, szkodliwym znaczeniu. Mówimy o sytuacji, kiedy dziecko nie daje sobie prawa do popełniania błędów, obsesyjnie koncentrując się na swoich brakach i próbując natychmiast wszystkie je nadrobić. Aby zapobiec wytworzeniu się groźnych, niekorzystnych nawyków, warto w takiej sytuacji skonsultować się z psychologiem.
Ostatnia kwestia również nieco przypomina problemy ze sportu dorosłych i dotyczy równowagi między sportem i innymi aspektami życia. Najbardziej narażone na wypalenie są dzieci, które mają ograniczony kontakt z rówieśnikami, nierzadko nawet trenując w izolacji. Także w ich przypadku niezbędna jest równowaga między sportem, szkołą, a życiem towarzyskim!
Jak zapobiegać wypaleniu u dzieci? Kluczowe są… po prostu przerwy od sportu, ustalane na przykład co około pół roku. Ważne jest, by organizować je nawet wtedy, gdy dziecko nie zgłasza takiej potrzeby oraz aby w ich trakcie dać mu możliwość spróbowania innych, może nawet nietypowych dla niego aktywności, zwłaszcza takich, które pozbawione są elementu rywalizacji (jak na przykład wycieczki czy czytanie książek). W takiej sytuacji dobrze jest zwrócić uwagę, z jakim nastawieniem mały sportowiec rozpoczyna, a z jakim kończy takie “wakacje”. Oczywiście najlepiej, jeśli z radością wraca do treningów. 😉
Wniosek jest prosty – aby zapobiec wypaleniu, przede wszystkim nie można się przemęczyć – zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Dlatego mam nadzieję, że skoczkowie dobrze wykorzystają czekającą ich przerwę w startach, a Wy odpoczniecie sobie solidnie w ciągu kilku najbliższych wolnych dni. 😉
Do następnego razu!