Mistrzostwa Polski w lotach, czyli niedzielne nowiny z Oberstdorfu

Długo mówiło się, że polscy skoczkowie nie należą do lotników. Że na mamutach najlepiej radzą sobie Norwegowie i Słoweńcy. I Austriacy też. W zasadzie, to wszyscy, oprócz naszych. Bo przecież u nas nie ma żadnej olbrzymiej skoczni, więc pod Tatrami nikt nie rodzi się lotnikiem. Przepisy niby zabraniają trenować na mamutach poza wyznaczonymi dniami, ale nikt przecież nie stoi tam i nie pilnuje. Podsumowując, dawno wszyscy pogodzili się, że na największych skoczniach nie będziemy błyszczeć. Nawet Adam Małysz nigdy nie zdobył mistrzostwa świata w lotach.

A tu nadszedł dzisiejszy dzień.

Do trzeciego indywidualnego konkursu w Oberstdorfie awansowała ta sama czwórka, którą oglądaliśmy w piątek i w niedzielę. Warunki nie ułatwiały życia ani skoczkom, ani kibicom, ani organizatorom, bo sypał gęsty śnieg, a skocznię, co chwila, nawiedzały mocne podmuchy wiatru. Po pierwszej serii, kiedy Polacy, jak od sznurka, zajmowali miejsca w czołówce, a na trzeciej pozycji był Kuba Wolny, wielu zaczęło przebąkiwać, że może lepiej, gdyby runda finałowa została odwołana. Bo kto by pomyślał, że może być jeszcze lepiej? A mogło.

Podium niedzielnego konkursu, fot. J. Malinowska

Drodzy Państwo, oto mamy pierwsze zwycięstwo Kamila Stocha w tym sezonie! Obok niego na podium stanął Dawid Kubacki, który w drugiej serii popisał się pięknym lotem na odległość 228,5 metra. Czwarty – po raz czwarty z rzędu – był Piotrek Żyła. A najmłodszy w drużynie, Kuba Wolny, zajął miejsce szóste. Oczywiście wszystkie te wyniki pozwoliły naszej drużynie znacząco umocnić się na prowadzeniu w Pucharze Narodów.

Co powiedzieli bohaterowie dzisiejszego dnia na konferencji prasowej?

Jak Kamil Stoch ocenia dzisiejsze warunki na skoczni?

Kamil: Emocje były dziś na najwyższym poziomie, ponieważ warunki były trudne, ale według mnie do latania bardzo dobre. Ani na rozbiegu nic nam nie przeszkadzało, ani w powietrzu. Oczywiście musieliśmy uważać, ale wszystko było w porządku. Jestem bardzo zadowolony ze swoich skoków i czerpałem dzisiaj radość z latania. Tak, jestem naprawdę usatysfakcjonowany.

Dlaczego lubi mamucią skocznię w Oberstdorfie?

Kamil: Trudno powiedzieć, dlaczego ją wyjątkowo lubię. Jej profil mi odpowiada, jest trochę starego typu. Trzeba długo czekać przed wybiciem z progu. Później można zwiększyć prędkość i po prostu cieszyć się lotem. Co więcej mogę powiedzieć? Publiczność jest jakby pod nami j i w czasie lotu można słyszeć i widzieć wszystkich kibiców, i to jest również niezwykłe.

A czy ważne było dla niego zwycięstwo z fenomenalnie spisującym się w tym sezonie Ryoyu Kobayashim?

Kamil: Tak, Ryoyu jest w doskonałej formie od początku tego sezonu. Myślę, że nie byłaby to dobra droga, gdybym robił wszystko tylko po to, by go pokonać. Skupiam się na tym, aby oddawać jak najlepsze skoki w najbliższy weekend i w kolejnych konkursach. Staram się być spokojny i robić wszystko najlepiej, jak mogę – to jest najwłaściwsza droga. I zobaczymy jak ten sezon zakończy się dla mnie i całej naszej drużyny. Czeka nas jeszcze wiele fajnych wydarzeń i chcemy skakać jak najlepiej.

Kamil Stoch, zwycięzca niedzielnego konkursu, fot. J. Malinowska

Dawida Kubackiego zapytano o wczorajszy dzień. Co się stało, że zajął gorsze miejsce, podczas gdy w piątek i w niedzielę stanął na podium?

Dawid: Wczoraj przede wszystkim mocno czułem nogi po piątkowych skokach. Nie pracowały optymalnie i dlatego miałem trochę problemów na skoczni. Ale zawsze powtarzam, że jeden dzień wiele nie zmienia. Po prostu musiałem wrócić do dobrego skakania i dzisiaj ponownie jestem na podium. Taki jest sport, zdarzają się różne rzeczy. Dla mnie to nie jest powód do narzekania. Ciągle jestem na dobrym poziomie, po prostu kontynuuję swoją pracę i staram się za każdym razem być jeszcze lepszym.

Dawid Kubacki i Jewgienij Klimow, fot. J. Malinowska

Na skocznię przybyło wielu polskich kibiców, którzy kibicują z entuzjazmem. Czy nie jest niezwykłe, że przyjechali aż tutaj?

Dawid: To naprawdę niesamowite, że tylu fanów jeździ za nami, bo w zasadzie na prawie każdym konkursie  mamy doping i wsparcie. Bardzo chciałbym podziękować kibicom za to, że robią świetną robotę na skoczni, aby nadać zawodom niepowtarzalną atmosferę. A dzisiaj, dodatkowo, odśpiewali właściwy polski hymn, a nie ten, który został zagrany.

Następnie Dawid tłumaczył, co było z hymnem nie tak.

Dawid:  To była zła prędkość. Dziś został zagrany jak zwykła piosenka, a nie nasz hymn, który jest dużo bardziej dynamiczny. Był trochę podobny, więc rozumieliśmy, że to tylko pomyłka, ale chciałbym o tym powiedzieć, abyśmy w przyszłości mogli wysłuchać właściwego.

Na koniec organizatorzy powrócili do pierwszego miejsca Dawida w Predazzo. Czy ta wygrana dodała mu pewności siebie?

Dawid: W Predazzo miałem swój konkurs. Bardzo długo pracowałem na to pierwsze zwycięstwo. Oczywiście dało mi ono więcej pewności na skoczni. I także dodało motywacji do dalszej pracy. Było to coś wyjątkowego, ale nie uważam, że skoro pierwsze zwycięstwo mam zdobyte, to wszystko jest dobrze. Ciągle mam przed sobą wiele pracy, a to zwycięstwo potwierdziło, że idzie ona w odpowiednim kierunku.

Czy jako drużyna jesteśmy faworytami w Seefeld?

Dawid: Nie wiem. To pytanie do dziennikarzy. My jesteśmy po prostu skoczkami narciarskimi i wykonujemy swoją pracę.

Dawid Kubacki, fot. J. Malinowska

Jewgienija Klimowa poproszono o skomentowanie jego drogi od zmiany dyscypliny z kombinacji narciarskiej na skoki, aż po podium w konkursie na skoczni mamuciej:

Jewgienij: Trzy lata temu, w porozumieniu z trenerami z kombinacji i trenerami z rosyjskiej drużyny narodowej, zakończyłem swoją przygodę z kombinacją norweską. Następnie musiałem wykonać wiele ciężkiej pracy, ze względu na różnice między skokami a kombinacją. Wszystko wskazuje, że jestem na dobrej drodze. Krok po kroku doszedłem do lotów narciarskich i dzisiaj zrobiłem w nich ogromny postęp.

A jakie są jego cele przed Seefled?

Jewgienij: Dobrze się przygotowuję do Mistrzostw Świata. Robię wszystko, co powinienem, aby wypracować na nie jak najlepszą formę.

Jewgienij Klimow, fot. J. Malinowska

Dzisiejszy dzień dla wielu skoczków był wyjątkowy. Warto wspomnieć o świetnych skokach Jakuba Wolnego i jego pierwszym w karierze miejscu w pierwszej dziesiątce. Na dodatek mieliśmy podium urodzinowe. Kamil zadedykował zwycięstwo swojej żonie, Ewie, dzisiejszej solenizantce:

 – Mówiłem już w różnych wywiadach, że dedykuję skoki i to zwycięstwo mojej żonie, Ewie, która ma dzisiaj urodziny. Życzę jej wszystkiego najlepszego, a więcej powiem jej osobiście, bo to życzenia dla niej, a nie dla Was.

Drugie miejsce zajął Jewgienij Klimow, który również dzisiaj świętuje urodziny.

– To moje najlepsze urodziny w życiu! – cieszył się.

Zarówno pani Ewie, jak i Gienkowi, przesyłami najlepsze życzenia. 🙂

 

Fotografia główna autorstwa Joanny Malinowskej (sportwobiektywie.pl).

Leave a Reply