Druga strona medalu, odc. 3: Czy ja też mogę zostać Mistrzem Olimpijskim?

Dziś rozpoczniemy od bardzo poważnego pytania, na które trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Jednak czym byłoby życie bez codziennych prób dokonywania niemożliwego? Dlatego też zapytuję: czy rodzimy się gotowi do robienia tego, czym później zajmujemy się w życiu? Czy istnieją „urodzeni sportowcy”, a może więcej: „urodzeni mistrzowie”? A może, przynajmniej w teorii, każdy mógłby zdobyć olimpijski medal w dowolnej dyscyplinie sportu?

Jak już wspomniałam, w przypadku tak złożonych pytań, odpowiedź nie może być w stu procentach jednoznaczna. Zaczniemy jednak, już niemal tradycyjnie, od tego, co przynajmniej wydaje się być początkiem. Uzdolnienia sportowe, to według klasycznej definicji Gracza i Sankowskiego zespół indywidualnych, innych dla każdego człowieka, właściwości o podłożu biologicznym, fizjologicznym, motorycznym, morfologicznym i – co dla nas w tej chwili najważniejsze – także psychicznym. Właściwości te powodują, że u pewnych osób trening daje lepsze efekty, niż u innych w określonej dyscyplinie sportu, co powoduje oczywiście także lepsze wyniki w trakcie rywalizacji. Każda pojedyncza właściwość nosi miano zdolności.

Zwróćmy od razu uwagę na kilka ważnych elementów tej definicji: wynika z niej dość jasno, że przynajmniej częściowo, podłożem uzdolnień są czynniki genetyczne, wrodzone. Jednak, jak wszyscy wiemy na podstawie własnych życiowych doświadczeń, swoje umiejętności, zarówno psychiczne, jak i fizyczne możemy rozwijać, a tego rodzaju postępy zależą także od możliwości, jakie oferuje nam środowisko i, oczywiście, od naszego własnego zaangażowania i wkładu pracy.

fot. Joanna Malinowska

Wydawałoby się, że ta konkluzja w pewnym stopniu odpowiada na nasze pytanie, ale przyznacie chyba, że jest to odpowiedź dość ogólnikowa i raczej niezadowalająca. Poszukajmy więc głębiej. Zacznijmy od (o zgrozo!) odrobiny fizjologii. Z punktu widzenia fizjologa trening fizyczny jest, jakkolwiek drastycznie to brzmi, doprowadzaniem organizmu do stanu zaburzeń równowagi energetycznej i oczekiwaniem od niego reakcji przystosowawczych. Mówimy więc do swojego ciała: „Proszę, oto przeszkoda, teraz ją przeskocz” i robimy to regularnie, dopóki dane zadanie nie stwarza  już problemów. W tym kontekście jasna staje się ogromna rola właściwie dobranych obciążeń treningowych – aby organizm mógł wytworzyć oczekiwane reakcje przystosowawcze, nie możemy go przecież przeciążyć!

Zbaczam jednak z tematu. Zmierzałam bowiem do tego, że osoby trenujące (mowa oczywiście o sporcie wyczynowym, dobrze dobrana aktywność fizyczna w rekreacyjnej formie jest polecana każdemu!) możemy podzielić na trzy grupy. Pierwsza z nich, tak zwani responders, to osoby wrażliwe na trening, czyli takie, u których przynosi on spodziewane rezultaty. Przeciwnie dzieje się w przypadku non-responders, czyli osób niewrażliwych na trening – u nich nie przynosi on zakładanych efektów. I, ostatnia grupa, w skład której wchodzi około 25-30% kandydatów na sportowców, to osoby, dla których taki obciążający trening może być szkodliwy. Często kończy się zaburzeniami w pracy serca, nadciśnieniem i innymi dolegliwościami. Jeżeli mamy do czynienia z tego rodzaju sytuacją, do stwierdzenia tego faktu sztab szkoleniowy zwykle potrzebuje od roku do dwóch lat pracy.

Tak więc, nawet jeżeli o uprawianiu sportu na niezłym poziomie może myśleć nieco większa część kandydatów, o tyle na wielkie sukcesy, na miarę wspomnianego w tytule olimpijskiego medalu, realną szansę ma około 30% z nich. Przypominam, że jest to mechanizm czysto biologiczny (zresztą tylko jeden z wielu). Z tych 30% na szczycie podium staje zatem jedynie niewielki ułamek – ale to już kwestia rozmaitych innych czynników. „Ratunkiem” dla non-responders może być przerzucenie się na inną dyscyplinę, chociaż do pewnego stopnia trudności się utrzymają. Dużą poprawę można czasem zaobserwować w przypadku drastycznej zmiany aktywności – na przykład ze sprintu do maratonu.

fot. Joanna Malinowska

Podsumowując, z punktu widzenia fizjologii, mistrzostwo sportowe, to brak oporności na trening i optymalne działanie wszystkich układów wewnętrznych organizmu. Kwestia fizycznych, genetycznych predyspozycji do konkretnych dyscyplin jest jednak tematem dużo bardziej złożonym i zdecydowanie nie należy do kwestii, w których czułabym się kompetentna, dlatego nie będę jej rozwijać.

Wróćmy zatem do psychologii.

Badania wskazują, że istnieją pewne związki między sportem, a wybranymi cechami osobowości. Na przykład Garland i Barry stwierdzili, że niektóre z nich, takie jak ekstrawersja (czyli mówiąc najprościej pewna otwartość na sytuacje społeczne), sztywność poglądów, zależność od grupy i stabilność emocjonalna odpowiadają za prawie jedną trzecią różnic w zakresie sprawności fizycznej występujących między sportowcami. Oznaczałoby to, że osobowość jest istotnym elementem sukcesu w sporcie, ale istnieją czynniki od niej ważniejsze – te odpowiadające za pozostałe 70% różnic. W badaniach Lernera i Locke’ego stwierdzono ponownie, że pewne właściwości psychiczne współwystępują z wytrzymałością fizyczną. Zwrócili oni uwagę na rolę takich aspektów, jak gotowość do podjęcia rywalizacji oraz motywacja do osiągnięć, a także wyznaczanie celów (temat znany nam już z poprzedniego artykułu) oraz poczucie bycia skutecznym w danej dziedzinie.

fot. Joanna Malinowska

Wszystko pięknie, ale trzeba traktować takie doniesienia z pewną rezerwą. Po pierwsze dlatego, że nie wszystkie badania potwierdzają istnienie wspomnianych związków (jak to w psychologii, łatwo nie jest), a po drugie, nawet jeżeli na 100% określilibyśmy, że jakaś cecha jest ważnym składnikiem sportowego sukcesu, nie jest to wiedza szczególnie przydatna (Co? Jak to? To po co pisać o tym cały artykuł? Ależ jestem przewrotna!). Rzecz w tym, że dla psychologa osobowość, to zbiór cech dość stałych w czasie, które niełatwo poddają się gruntownym modyfikacjom na życzenie, więc bardzo trudno byłoby coś w tej kwestii zmieniać. Po drugie, jak wykazał Davis, o sukcesie decyduje wiele innych, ważniejszych czynników zarówno fizycznych, jak i psychicznych, dlatego dobieranie sportowców na podstawie cech osobowości nie byłoby wcale tak dobrym rozwiązaniem – po prostu nie byliby to najlepsi możliwi kandydaci.

Pytanie nie powinno zatem brzmieć, czy ktoś prezentuje „osobowość mistrza”, ale co robi z tymi predyspozycjami, którymi dysponuje? Jak widzimy, pewne cechy osobowości mogą okazać się bardzo przydatne, ale nigdy nie są decydujące, podobnie jak żaden pojedynczy czynnik, chyba, że mówimy tu o poważnych ograniczeniach fizycznych (o których już co nieco wspomnieliśmy) czy psychicznych (na przykład naprawdę skrajne nasilenie niesprzyjających uprawianiu sportu właściwości).

Ogólnie rzecz biorąc, konkluzje są więc optymistyczne – przynajmniej jeżeli chodzi o psychikę, czynniki, na które mamy wpływ (radzenie sobie ze stresem, motywacja, umiejętność koncentracji itd.) są o wiele ważniejsze niż te, na które wpływ mamy ograniczony (jak cechy osobowości). Więc nawet jeżeli mistrzowie z różnych dyscyplin w wielu sytuacjach zachowują się podobnie, to przynajmniej częściowo wynika to z drogi, jaką przebyli, aby stanąć na szczycie, a nie ze wspólnych im wrodzonych cech.

fot. Ewa Knap

Konkluzja dobrze nam się udała, będę zatem powoli zmierzać do końca, żeby nie popsuć tego optymistycznego wrażenia 😀 Jednak zanim się pożegnam, chciałbym wspomnieć o jeszcze dwóch interesujących kwestiach.

Pierwsza z nich, to różnice pomiędzy sportowcami różnych dyscyplin – każda z nich stawia przecież nieco (lub kompletnie) inne wymagania. Wykazano na przykład, że zawodnicy uprawiający sporty drużynowe są bardziej ekstrawertywni i wykazują większy poziom niepokoju, niż ci startujący w sportach indywidualnych. Z kolei specjaliści od dyscyplin wymagających szczególnej wytrzymałości (jak maraton czy triathlon), często cechują się takimi właściwościami jak wysoki poziom motywacji, niezależność, dominacja nad innymi i łatwość unikania zranienia (oczywiście w znaczeniu psychicznym). Badania wskazują także, że sportowcy uprawiający dyscypliny bardzo ryzykowne (u Chirivella i Martineza byli to żeglarze) dużo mniej obawiają się i  rzadziej unikają w swoim życiu niepokoju, niż sportowcy z dyscyplin takiego ryzyka nie przedstawiających (w tym badaniu byli to tenisiści).

Mówiąc po ludzku uprawianie dyscyplin ryzykownych miałoby się zatem łączyć z wysoką tolerancją na niepokój i niepewność. To ma sens, prawda?

fot. Joanna Malinowska

Ostatni temat, który chcę poruszyć, to kwestia wpływu zdolności intelektualnych na wyniki sportowe. Czy inteligencja (która jest, dodajmy, wynikiem wpływu zarówno genów, jak i środowiska) pomaga w osiąganiu sukcesów w sporcie? Liczne badania przeprowadzone między innymi z udziałem siatkarzy, zapaśników, piłkarzy ręcznych i przedstawicieli innych dyscyplin wskazują, że wysoki poziom sportowy dość często współwystępuje z lepszym rozwojem zdolności intelektualnych.

Wiadomo jednak, że musimy być ostrożni. Jak głosi jedna z naczelnych zasad psychologii: sam fakt tego, że dwie rzeczy współwystępują, nie oznacza jeszcze, że zachodzi między nimi związek przyczynowo-skutkowy. Przesłanką do stwierdzenia takiego związku mogą być jednak badania Gracza z udziałem lekkoatletów. Wynika z nich, że wysoka inteligencja może sprzyjać umiejętności kontrolowania własnych emocji przez sportowca (!).

Jednak, jak to w psychologii bywa, nie wszystkie badania potwierdzają te wyniki – odwrotne wnioski daje zwłaszcza (chociaż nie tylko!) znacząca część badań z udziałem piłkarzy. Nie jest to dyscyplina, która byłaby przedmiotem naszej dyskusji, dlatego nie będę wchodzić w szczegóły. Powiem tylko, zanim zaczniecie się śmiać, że oto nauka potwierdziła (bardzo zresztą krzywdzący!) stereotyp „głupiego piłkarza”: jako powód takiego stanu wymienia się wiele czynników – od specyfiki dyscypliny i wykonywanych w niej zagrań, aż po przyczynę bardzo prozaiczną – piłkarzy jest zdecydowanie więcej niż przedstawicieli innych dyscyplin, stąd porównywanie ich może dostarczać pewnych trudności.

fot. Joanna Malinowska

Podsumowując, badania nie dają jednoznacznej odpowiedzi, jeśli chodzi o wpływ zdolności intelektualnych na wyniki sportowe. Jednak podobnie, jak w przypadku osobowości, najbardziej prawdopodobne wydaje się, że istnieją po prostu elementy dla sukcesu o wiele bardziej znaczące – jak chociażby motywacja. I to też, moim zdaniem, powinniśmy uznać za dobrą informację! Wygląda na to, że sportowcy nie różnią się od nie-sportowców w zakresie inteligencji, a w przypadku średniego poziomu sportowego, zdolności intelektualne zdają się nie mieć wpływu na poprawę wyników. Taki wpływ w stopniu istotnym możemy dostrzec dopiero na najwyższym poziomie sportowym.

Zatem jedynie mistrzowie nad mistrzami mogą często osiągać wyższe wyniki w testach inteligencji. Jeżeli kogoś miałoby to zmartwić, przypominam jednak, że inteligencję także można rozwijać 😉

Uff, dziś przyswoiliśmy wyjątkowo dużo informacji. Gratulacje dla wszystkich, którzy dotrwali aż do tego miejsca! 😀 Mam nadzieję, że było interesująco, a jeżeli moich ulubionych Ciekawskich wciąż dręczy głód wiedzy, jak zwykle służę literaturą, w której znajdziecie odpowiedzi na Wasze pytania. Czuję się w obowiązku podkreślić, że ten, jak i pozostałe teksty z tego cyklu, stanowią spore uproszczenie i jedynie wstęp do omawianych zagadnień, dlatego zachęcam do własnych poszukiwań! 😉

Czytajcie zatem, moi dzielni padawani, a ja spotkam się z Wami już niedługo i wtedy zastanowimy się nad tym, dlaczego niektórzy zawodnicy świetnie prezentują się na treningach, ale nie potrafią powtórzyć tego na zawodach, podczas gdy dla innych nie stanowi to większego problemu.

Do następnego razu!

Bibliografia:

Gracz, J., Sankowski, T. (1995).  Zdolności i uzdolnienia sportowe. W: Psychologia sportu. (s. 217- 232). Poznań:  Akademia Wychowania Fizycznego w Poznaniu

Matt, J. (2003). Osobowość a sport. W: Psychologia sportu. (s. 17-31). Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

Fotografia główna autorstwa Eweliny Jasińskiej/Movie Mates.

Leave a Reply