Poradnik kibica. O czym pamiętać, jadąc na skoki do Wisły?

Jak dojechać do Wisły?

Do Wisły można dotrzeć na kilka sposobów, a wszystko, oczywiście, zależy od Waszych upodobań i możliwości. Co zrozumiałe, nie jestem w stanie przedstawić dojazdu z Waszej miejscowości, dlatego skupię się na Krakowie i Katowicach, bo z tego, co wiem, większość osób z innych części kraju i tak musi przejechać przez jedno z tych miast.

Samochodem

Najprościej i najwygodniej przyjechać samochodem. Zarówno z Katowic, jak i z Krakowa, najszybciej dojechać do Wisły od strony Ustronia. Z Krakowa, jadąc A4 dotrzemy na miejsce w mniej więcej dwie godziny, ale trzeba pamiętać, że autostrada na tym odcinku jest płatna. Alternatywą jest trasa przez Wadowice, Andrychów i Kęty, która zajmuje około 30 minut więcej, ale 20 zł zostaje w kieszeni. 🙂 Z Katowic na wiślański dworzec dojedziemy w około 80 minut.

Jeśli mieszkacie bliżej skoczni albo przyjeżdżacie tylko na jeden dzień i chcecie dojechać bezpośrednio na zawody, to polecam drogę przez Bielsko-Białą od strony Szczyrku. Jak wiadomo skocznia im. Adama Małysza nie znajduje się w samej Wiśle, tylko w Malince – około 6 km od centrum miasteczka, a ten odcinek jest zawsze najbardziej zakorkowany. Co więcej, od strony Szczyrku znajdują się parkingi, na których można zostawić samochód. W zeszłym roku opłata wynosiła 10 zł i była trzy razy mniejsza niż ta na wypełnionych po brzegi miejscach postojowych zaraz przy skoczni!

Wszystkie drogi prowadzą na skocznię, fot. E. Knap
Pociągiem

W centrum miasta znajduje się dworzec kolejowy Wisła-Uzdrowisko. Do Wisły jeżdżą bezpośrednio pociągi z Warszawy. Połączenia nie są zbyt częste, ale jeśli podróżujecie ze stolicy, to warto sprawdzić rozkład na stronie internetowej PKP Intercity (tutaj), bo to wygodna opcja, mimo że podróż trwa około 6 godzin. Bezpośrednie pociągi jeżdżą także z Gliwic (rzadziej) i Katowic (w ciągu dnia mniej więcej co godzinę). Rozkład jazdy najlepiej sprawdzić na stronie Kolei Śląskich tutaj.

Dużo trudniej dostać się do Wisły pociągiem z Krakowa, bo nie obędzie się bez jednej albo i większej liczby przesiadek, a biorąc pod uwagę dostępne połączenia autobusowe, taka wyprawa traci sens nawet dla największych miłośników kolei.

Warto pamiętać, że w Wiśle nie działa kasa biletowa! Bilety można kupić online lub bezpośrednio u konduktora bez dodatkowej opłaty.

Autobusem

Na trasie KRAKÓW-WISŁA jeżdżą linie Traf-line, Lajkonik i Janiso Bus. Podróż zwykle trwa niecałe trzy godziny, a ceny biletów wynoszą około 22-23 zł. Bilety można kupić w kasie na Małopolskim Dworcu Autobusowym lub przez internet na stronach internetowych przewoźników. Polecam drugą opcję, bo czasami chętnych na przejazd jest więcej niż miejsc, a nikt nie chce stać na dworcu i machać na pożegnanie odjeżdżającemu bez nas kierowcy.

Z Katowic można dojechać autobusami firmy Drabas lub Bus Brothers. Busy jeżdżą dosyć często i są tańsze niż normalny bilet Kolei Śląskich. Podróż trwa około 2 godziny. Pamiętajcie, żeby sprawdzić miejsce odjazdu z Katowic, najczęściej jest to Dworzec PKS przy ul. Piotra Skargi.

Jak dotrzeć na skocznię?

W dniu zawodów organizatorzy zawsze przygotowują dodatkowy transport dla kibiców z centrum miasta pod skocznię. Specjalne autobusy WIS POL odjeżdżają mniej więcej co 15 min, a po zapełnieniu pojazdu nawet częściej, z przystanku przy ul. 1 Maja obok kościoła św. Piotra i Pawła lub przystanku przy ulicy Olimpijskiej (lepiej wybrać tę pierwszą lokalizację, bo tam zaczyna się trasa i nie będzie niebezpieczeństwa, że się nie zmieścimy). Bilet można kupić u kierowcy i kosztuje około 5-6 zł. Uprawnia do przejazdu tam i z powrotem, więc lepiej go nie zgubić!

Przez godzinę po zawodach autobusy odjeżdżają ze skrzyżowania na Czarne w miarę zapełniania pojazdów i przejezdności drogi. Nie wiecie gdzie to jest? Nie ma co się przejmować, wystarczy iść w tym samym kierunku co tłum.😊

Dodatkowe autobusy nie kursują w dniu kwalifikacji, więc musimy szukać transportu na własną rękę. W stronę skoczni jeżdżą autobusy firmy WIS POL. Trzeba wysiąść przy skrzyżowaniu na Czarne i przejść kilkaset metrów pieszo. Rozkład jazdy można sprawdzić tutaj.

Zobaczyć skoki na żywo? Bezcenne!, fot. J. Malinowska

Gdy wybieramy się w kilka osób, warto pomyśleć o taksówce. Zapłacimy trochę więcej, ale podróż będzie dużo wygodniejsza niż w zatłoczonym autobusie. Przestrzegam jednak przed dzwonieniem pod pierwszy lepszy numer z Internetu, bo niektórzy przewoźnicy słono sobie policzą! Najlepiej zapytać gospodarza pensjonatu czy osobę na recepcji hotelu, oni z pewnością polecą Wam jakiegoś znajomego taksówkarza. Za trasę Wisła Centrum – Skocznia nie powinniśmy zapłacić więcej niż 30-35 zł.

Jeśli pogoda dopisuje, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przejść pod skocznię pieszo. Trasa wynosi około 6 kilometrów i jej przemierzenie średnim tempem zajmuje mniej więcej godzinę. Fanklubowicze nie raz i nie dwa pokonali tę drogę, więc polecam z czystym sumieniem!

Podział sektorów w Wiśle w czasie Pucharu Świata

Gdy już dojedziemy na miejsce, musimy znaleźć swój sektor. Podział skoczni w czasie Pucharu Świata jest nieco inny, niż w czasie Letniego Grand Prix, gdyż nie ma miejsc stojących, a po obu stronach zeskoku dobudowywane są dwie trybuny z miejscami do siedzenie – A8 i A7. Wbrew różnym pogłoskom, widoczność z nich jest bardzo dobra. Sektory są dobrze oznaczone odpowiednimi numerami, więc każdy bez problemów znajdzie wejście, a jak nie, to pokieruje go liczna ochrona.

Pamiętajcie tylko, że po przejściu kontroli, nie możemy już opuścić obiektu, bo nie wejdziemy ponownie! Przemieszczając się po skoczni, zawsze powinniśmy mieć bilet przy sobie.

Na skoczni, fot. J. Malinowska

Program zawodów, czyli kiedy najlepiej przyjść na skocznię?

Ponieważ miejsca siedzące są numerowane, a na skoczni w Wiśle osób będzie dużo mniej niż w Zakopanem, to nie ma potrzeby czatować pod bramą od samego rana. Wiadomo, musimy pamiętać, że wejście trochę trwa – ochrona musi zeskanować nasz bilet i sprawdzić, czy nie wnosimy na teren zawodów czegoś niedozwolonego, ale zwykle – o ile nie nastąpi jakaś awaria –  wszystko odbywa się dosyć sprawnie.

Godzinę przed rozpoczęciem serii konkursowej odbywa się seria próbna, więc zachęcam wszystkich, żeby starać się dotrzeć właśnie na nią. Po pierwsze, będziemy mogli zobaczyć kilkadziesiąt skoków więcej, a po drugie, będziemy mieć pewność, że żadne opóźnienie lub korek na drodze nie pozbawi nas widoku skoków konkursowych.

Program zawodów – Puchar Świata w skokach narciarskich Wisła 2018

Jak się ubrać na skocznię?

To odwieczne pytanie każdego kibica! W tym miejscu wypada przypomnieć jedną z najważniejszych zasad Fanklubu: „Jeśli już jesteś gotowy do wyjścia na skocznię, wróć do pokoju i załóż jeszcze jedną warstwę odzieży!”. Tak, na skoczni potrafi być bardzo zimno, nawet jeśli w mieście warunki są całkiem znośne.

Co założyć, żeby nie zamarznąć?, fot. J. Malinowska

Listopad mamy do tej pory pogodny, prognozy mówią, że w weekend Inauguracji Pucharu Świata temperatura w dzień wahać się będzie między 4 a 6 stopni powyżej zera, a po zmroku spadnie do 2-3 stopni. Jeśli słońce zajdzie, a pojawi się mgła, wiatr lub (nie daj Panie Boże!) deszcz, to temperatura odczuwalna będzie bliska zeru. Jak w zimie. W końcu to początek sezonu zimowego!

Co założyć? Na pewno ocieplane skarpety i wygodne buty. W Wiśle najczęściej nie stoimy bezpośrednio na ziemi, ale wierzcie mi, że stopy zawsze marzną jako pierwsze. Mrozów wielkich jeszcze nie ma, więc odzież termiczna i narciarska nie będzie niezbędna, ale warto założyć chroniące przed chłodem spodnie. W listopadzie zupełnie wystarczające będą np. getry pod dżinsy. Koniecznie pamiętajcie o czapce i rękawiczkach! Do tego ciepła bluza lub sweter, zimowa kurtka (koniecznie) i nie straszne nam będzie kilka godzin pod skocznią. Jak jesteśmy zmarzluchami, to najlepiej zakładać na siebie kilka warstw na tzw. cebulkę (czy jak kto woli – ogra 😉 ), warto wziąć ze sobą dodatkową bluzę do worka, torby czy plecaka, bo nie ma pewności, czy konkurs nie będzie się przeciągał, a przecież nie uciekniemy przed końcem zawodów, bo nam zimno! Nigdy nie zaszkodzi owinąć się pod szyją biało-czerwonym szalikiem!

Czego nie brać na skocznię?

Musimy być świadomi, że kupując bilet na zawody Pucharu Świata tym samym akceptujemy regulamin skoczni, organizatora zawodów i imprezy masowej. Najważniejsze informacje wypisane są na zakupionym przez nas bilecie, a resztę można przeczytać na stronie internetowej – tutaj.

Na skocznię nie zostaną oczywiście wpuszczone osoby, które chcą wnieść broń i inne niebezpieczne narzędzia oraz jakiekolwiek inne przedmioty mogące stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa – tutaj raczej nikt nie ma żadnych wątpliwości. Nie wolno też przynosić alkoholu i środków odurzających, a osobom nietrzeźwym ochrona ma prawo zabronić uczestnictwa w imprezie mimo posiadanego ważnego biletu.

Mniej oczywiste jest, że na teren skoczni nie można wnosić butelek z napojami, termosów i innych pojemników na płyny i żywność. Przekąski, herbatę i napoje (w tym niskoalkoholowe piwo) są dostępne w punktach gastronomicznych. Raz nam się zdarzyło, że koleżanka przypadkiem miała w torebce perfumy! Udało jej się wejść bez ich wylewania, ale w takich przypadkach wiele zależy od wyrozumiałości sprawdzających.

Baner na plastikowych kijach, fot. J. Malinowska

Czasami jako „inne przedmioty stanowiące zagrożenie” klasyfikowane są drewniane i metalowe kije do flag i banerów. Bardziej rygorystycznie są one kontrolowane w Zakopanem, ale jeśli nie chcemy się stresować, że nasza flaga zostanie pozbawiona drzewca, to zadbajmy, aby mieć ze sobą kije zrobione z plastiku lub innego tworzywa sztucznego.

I jeszcze jedna sprawa. Z regulaminu wynika, że organizatorzy mogą odmówić nam wstępu z profesjonalnymi aparatami fotograficznymi, tj. tymi z wymiennymi obiektywami. Z naszego doświadczenia wynika, że czasami udaje się wnieść taki sprzęt, czasami nie. Cóż, można próbować, ale zawsze pozostaje ryzyko, że nie zostaniemy wpuszczeni, a przecież nie wyrzucimy aparatu czy obiektywu do kosza, ani nie będziemy oglądać konkursu zza bramy.

Gdzie czekać, aby zdobyć autograf albo zrobić zdjęcie ze skoczkiem?

Zawodnicy w Wiśle po wylądowaniu, hamują na przeciwstoku, a później schodzą po schodkach wzdłuż sektorów A4 i A3. Po zawodach często przystają, aby zrobić sobie zdjęcia z kibicami, dlatego miejsca przy barierkach zawsze są zajmowane w pierwszej kolejności. Skoczkowie zwykle nie mają przy sobie kartek z autografami lub markerów (wszak są tuż po skoku), chyba że przezornie zapakowali wszystkie przybory do torby z butami, dlatego nie ma co się dziwić, że nie zawsze mają czas, by rozdawać autografy każdemu, kto poprosi. Trzeba też pamiętać, że skoczek nie może tam stać zbyt długo, bo będzie blokował przejście innym zawodnikom.

Skoczkowie przy trybunie A3, fot. J. Malinowska

Następnie, skoczkowie podążają wzdłuż strefy medialnej i później niedaleko sektora A8. W lecie kibice stoją tuż obok, w czasie Pucharu Świata trybuna jest podniesiona, więc by spotkać zawodników trzeba zejść z miejsca na dół, do barierek rozmieszczonych wzdłuż szatni. Wielu zawodników wychodzi do kibiców po konkursie, gdy zdążą się przebrać i wyjąć przygotowane autografy.

Kibice po drugiej stronie skoczni niestety są pozbawieni możliwości zdobycia autografów na samym obiekcie. Stanowczo odradzam łapanie zawodników rozgrzewających się poza skocznią – przecież nie chcemy im zakłócać przygotowania do skoku!

Jeśli nie udało nam się na skoczni, możemy próbować szczęścia w amfiteatrze w centrum Wisły po ceremonii rozdania numerów startowych (w piątek) albo przedpołudniem pod halą sportową, gdy któraś ekipa zakończy trening. Wielu łowców autografów czeka na zawodników pod Hotelem Gołębiewskim.

Cierpliwość popłaca, fot. K. Kutnik

Blisko skoczni czy w mieście – gdzie nocować?

Na omówienie tego zagadnienia już raczej za późno, bo większość z Was ma pewnie zaklepany nocleg bliżej lub dalej. Część kibiców szuka pokoju w okolicach skoczni im. Adama Małysza, inni preferują mieszkanie w centrum Wisły. Fanklub wypróbował to i to. Jakie mamy przemyślenia?

Największą zaletą noclegu w Malince jest oczywiście bliska odległość od skoczni, na którą można pójść (i z niej wrócić) na piechotę. Nie musimy się martwić dojazdem, szukać miejsca parkingowego, ani spieszyć po konkursie, by zdążyć na autobus (kilka razy nam się zdarzało wracać na piechotę, bo za długo czekaliśmy na autografy!). Perspektywa ciepłego pokoju hotelowego parę minut od skoczni jest bardzo kusząca, prawda? Niestety miejsc w okolicy nie ma zbyt wiele i rezerwować je trzeba dużo wcześniej. Inna sprawa, że kiedy mieszkamy w Malince a nie dysponujemy samochodem, to mamy utrudniony dostęp do wielu atrakcji w Wiśle, a także np. dworca PKS i PKP – kiedyś policzyliśmy, ile pieniędzy wydaliśmy na podróże taksówkami i okazało się, że w czasie Pucharu Świata taka opcja zupełnie się u nas nie sprawdza, bo przy okazji skoków Fanklub ma wiele zobowiązań towarzyskich i wciąż przemieszcza się tam i z powrotem. 🙂

Nocleg w centrum Wisły wprowadza komplikację pt. Jak dojechać na zawody?, ale – co można przeczytać powyżej – nie jest to bardzo duży problem. W zamian mamy poczucie, że jesteśmy w centrum wydarzeń. Bardzo lubię spacerować deptakiem pełnym biało-czerwonych barw, słuchać muzyki płynącej ze strefy kibica i śpiewów. Większość naszych ulubionych restauracji i kawiarni znajduje się w mieście. No i mamy blisko do autobusu lub pociągu, a gdy podróżuje się z wielką walizką, kijami i banerem, to istotna sprawa.

W tym roku będziemy mieszkać w połowie drogi między Wisłą a Malinką, co sprawia, że będziemy mieć daleko i w jedną i w drugą stronę, ale cóż. Spróbujemy sobie jakoś radzić, a potem zdamy relację. 🙂

Kibice na skoczni im. Adama Małysza, fot. J. Malinowska

Poza skocznią, czyli 5 miejsc, które warto odwiedzić w Wiśle

  • Galeria sportowych trofeów Adama Małysza

Chyba każdy kibic wie, że Wisła do rodzinna miejscowość Adama Małysza. Kto nie był, koniecznie powinien odwiedzić galerię trofeów naszego Mistrza. Zapewniamy, że cztery kryształowe kule, medale mistrzostw świata oraz medale olimpijskie zrobią wrażanie nawet na tych, którzy nie są miłośnikami muzeów.

Trofea Adama Małysza, fot. A. Grobelka
  • Muzeum Narciarstwa

W Wiśle znajduje się kilka muzeów ukazujących kulturę Beskidu Śląskiego, ale nieprzypadkowo postanowiłam zwrócić uwagę akurat na malutkie Muzeum Narciarstwa. Można w nim obejrzeć bogatą kolekcję sprzętu narciarskiego, łącznie z nartami z końca XIX wieku! Muzeum znajduje się przy pensjonacie Zimowit i jest darmowe.

  • Kolej Linowa Skolnity

Gdy przyjeżdżamy tylko na skoki to nie zawsze pamiętamy, że Wisła położona jest w górach. Miłośnicy szusowania na nartach z pewnością znaleźliby dla siebie atrakcje, oczywiście gdyby dopisał śnieg. Na Skolnity można wyjść również na piechotę (polecamy!) a z góry rozciąga się fantastyczny widok na całą Wisłę. Wyciąg znajduje się niedaleko kompleksu małych skoczni w Wiśle Centrum.

  • Restauracja Malinówka

Nim trafiłam do tej restauracji, słyszałam o niej wiele dobrego. Kilka lat temu przeszła Kuchenne Rewolucje i od tego czasu stanowi jedną z atrakcji Wisły Malinki. Raczej tylko dla zmotoryzowanych, bo stoi kawałek od skoczni w stronę Szczyrku. W czasie Pucharu Świata może być trudno o stolik, ale jeśli się uda – warto!

  • Karczma Drewutnia

Mieści się w urokliwym zakątku w lesie, a jej wielką zaletą jest to, że można przejść do niej pieszo spacerkiem ze skoczni (około 15 min). Rozsądne ceny i ogromne porcje sprawiają, że bez problemu można się najeść do syta. Smacznie!

Leave a Reply